[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ŻYDOWSKI KRAKÓW
Legendy i ludzie
Na przełomie minionego i obecnego wieku (i tysiąclecia) opracowałem tekst i przygotowywałem ilustracje do książki, którą chciałem nazwać „Żydowski Kraków. Dzieje – legendy – ludzie – miejsca”. Okoliczności sprawiły, że nie byłem wówczas w stanie tamtej książki wydać. Tekst niniejszej publikacji w znacznym stopniu opiera się na części zebranych wówczas materiałów.
*
Pustka po Żydach, którzy zostali zamordowani w Polsce podczas II wojny światowej albo wyemigrowali po tej wojnie, jest szczególnie odczuwalna właśnie na krakowskim Kazimierzu. Na terenie dawnej żydowskiej dzielnicy jest zawsze pełno ludzi – ale tak naprawdę, to jest jednak pusto, nie ma tu bowiem jej dawnych mieszkańców (ani nawet ich potomków). Razem z nimi wyparowały treści, które stanowiły sens ich życia.
Większość turystów zainteresowanych żydowską przeszłością w Polsce odwiedza trzy miejsca: Oświęcim, Warszawę i Kraków. Oświęcim to obóz Auschwitz-Birkenau, miejsce, które – obok Jerozolimy – najbardziej odcisnęło się w żydowskiej świadomości. Warszawa to teren getta, oglądany przez pryzmat powstania (a w takiej perspektywie powstanie to staje się mitem założycielskim izraelskiej armii i w ogóle Państwa Izrael).
No a Kraków? Żydowski Kraków przez kilkaset lat był jednym z najważniejszych miast w żydowskim świecie. To tutaj mieszkali najwybitniejsi żydowscy uczeni, tutaj ukształtowała się aszkenazyjska tożsamość – tożsamość Żydów Europy Środkowo-Wschodniej. A jednak w świadomości większości ludzi żydowski Kraków nie posiada niestety żadnej tożsamości. Są to tylko puste, pozbawione treści domy, ulice i place. Powszechne jest przekonanie, że jedynym i największym osiągnięciem krakowskich Żydów w ciągu ich ponad osiemsetletniej historii było to, iż łaskawie pozwolili się uratować Oskarowi Schindlerowi. Z tego właśnie powodu wielu ludzi na świecie wie o Krakowie jedynie to, że jest to położone w pobliżu Auschwitz i Salt Mine miasto, w którym dobry Niemiec Oskar Schindler ratował Żydów (i w którym jest dużo barów i pubów, gdzie można się dobrze zabawić).
Polacy na ogół wiedzą dużo o mieszkających ongiś w Krakowie wybitnych nie-Żydach i znają związane z tym miastem nie-żydowski legendy; niewiele (albo zgoła nic) nie wiedzą o mieszkających tutaj wybitnych Żydach i nie znają tutejszych żydowskich legend. Z kolei wielu Żydów – jeśli nawet słyszeli coś o tych ludziach i zetknęli się z tymi legendami – nie wiążą ich na ogół z tym właśnie miejscem. A przecież bez pamięci o żydowskim Krakowie kaleka jest zarówno tożsamość tego miasta, jak i tożsamość aszkenazyjskich Żydów (i Żydów w ogólności).
Do 1939 roku tożsamość żydowskiego Krakowa była bardzo wyrazista (a w okresie bezpośrednio przed tą datą być może nawet można mówić o dwóch tożsamościach: jednej religijnej, a drugiej – świeckiej). Podczas II wojny światowej nastąpiło zaćmienie tej tożsamości; została ona całkowicie zepchnięta w cień. Wydaje się, że obecnie – ponad sześćdziesiąt lat po zakończeniu tej wojny - najwyższy już czas na jej przywrócenie. Autor tej książki chciałby, aby w świadomości ludzkiej przyczyniła się ona – choćby nawet tylko w małym stopniu – do odzyskania tożsamości żydowskiego Krakowa, do wypełnienia pustych domów, ulic i placów istotną treścią.
*
Na koniec jeszcze jedna uwaga. Aczkolwiek to ja odpowiadam za treść i kształt tej książki, to nie mogłaby się ona ukazać albo byłaby znacznie skromniejsza bez pomocy wielu osób – a którym jestem za to wdzięczny. Nie będę zanudzał czytelników wymienianiem ich nazwisk – ale jednego nie mogę pominąć. Chciałbym więc podziękować rabinowi Boazowi Paszowi za nieocenioną pomoc przy opracowywaniu ostatecznej wersji tej książki.
Kraków 5767 - 2006/2007
Część I
Legendy i opowieści z żydowskiego Krakowa
Świat polskich Żydów odszedł w przeszłość. Zapewne nie tylko on. Jednakże on odszedł bardziej niż wszystkie inne. Nie ma już np. świata kresowych dworów; jednak ludzie z tego świata albo ich potomkowie żyją – i to przeważnie wcale nie tak daleko od miejsc, gdzie mieszkali ich przodkowie. Kultywują tradycję, żywią sentyment dla przeszłości. Polscy Żydzi zostali zamordowani. Ci, co przeżyli, w większości wyjechali w dalekie strony. Ci nieliczni, którzy tu pozostali, na ogół utracili kontakt z wartościami, które kierowały życiem ich przodków (czyż nie jest paradoksem, że podstaw judaizmu uczą dziś polskich Żydów przybysze z tej Ameryki – która była ongiś krajem, gdzie Żydzi zarabiali pieniądze, a nie kultywowali własne tradycje). Ci, co wyjechali, przeważnie pamiętają tylko o wszelkim złu, które ich spotkało na tej ziemi, a nie chcą pamiętać, co tu było dobrego; odeszli do innych społeczności, innych klimatów, innych problemów.
W Polsce od kilkunastu już lat istnieje zainteresowanie Żydami – ich historią, kulturą, religią. Najczęściej jednak jest ono dość powierzchowne. Jak się wydaje, przyczyną tego jest pewna hermetyczność i niedostępność żydowskiego świata. Żydzi i Polacy (a więc przodkowie ludzi uważających się dziś za Polaków i uważających się dziś za Żydów) przez stulecia mieszkali na tej samej ziemi, na ogół jednak żyli odrębnym życiem. Sąsiedzi mało o sobie wiedzieli. Tym trudniej przekroczyć tę niewidzialną granicę teraz, kiedy Żydów w Polsce jest tak mało (a dzisiejsza egzystencja żydowskiej społeczności w małym tylko stopniu odzwierciedla bogactwo i różnorodność życia Żydów w Polsce w minionych wiekach), zaś burzliwe dzieje koszmarnego XX wieku spowodowały powstanie całego szeregu mniej lub bardziej uzasadnionych wzajemnych animozji.
W jaki sposób można przybliżyć (sobie i innym) odeszły w niebyt świat polskich Żydów? Wydawałoby się, że można to zrobić poprzez poznawanie żydowskiej historii, kultury, religii.
Na ogół podstawowe informacje o życiu takich czy innych społeczności czerpiemy z ich historii. Jednakże historia Żydów jest odmienna od historii innych narodów. W Biblii (jak to określił Andre Neher) żydowska myśl wbudowała czas w konstruktywny wymiar historii; w późniejszym jednak okresie Żydzi przestali dbać o historię. Pobożni Żydzi uważali, że skoro powierzona im została Tora, to nie jest im na nic potrzebny zapis historycznych wydarzeń. Abraham Joshua Heschel w przełożonej przez mnie na język polski książce „Pańska jest ziemia” pisze: Obdarzono nas świadomością tego, że jesteśmy uwikłani w historię przekraczającą zyski i chwałę wszelkich dynastii i imperiów. Zostaliśmy wezwani do nastawiania zegara wiecznej historii.
Życie żydowskie odmierzały nie aktualne wydarzenia polityczne, ale cykl świąt: powtarzający się co tydzień Szabat, co miesiąc Rosz Chodesz (początek nowego miesiąca) i co rok – pozostałe święta. Za ważne uważano tylko te indywidualne ludzkie czyny, które przybliżają albo oddalają odkupienie i przyjście Mesjasza; wtedy dopiero wydarzenia historyczne nabiorą sensu. Zapewne dlatego po pochodzących z okresu starożytności księgach Józefa Flawiusza następną żydowską książką historyczną jest dopiero wielotomowe dzieło Heinricha Graetza, wydane w drugiej połowie XIX wieku, w okresie modernizacji żydowskiego życia, reprezentujące martyrologiczny punkt widzenia na żydowską historię. Dwa wydarzenia – holocaust, a potem powstanie Państwa Izrael, zdecydowały o tym, jak większość Żydów patrzy dziś na swoją historię. Filozof Emil Fackenheim pisze w tym kontekście o „powrocie Żydów do historii”. W związku z tym Polska pojmowana jest przez Żydów jednoznacznie – jako kraj holocaustu, zaś historia Żydów w Polsce przed holocaustem wydaje się przy takim podejściu czymś nieistotnym i nieważnym. Również i ci historycy, których interesuje wkład Żydów w powstanie i rozwój współczesnego zachodniego społeczeństwa liberalnego, demokratycznego i kapitalistycznego, po macoszemu traktują dzieje Żydów w Polsce. No a polscy historycy przez długie lata ledwo dostrzegali obecność Żydów na polskiej ziemi. Dopiero nie tak dawno zaczęli ją uwzględniać – jednakże najczęściej w kontekście ich roli raczej w polskiej, a nie w żydowskiej historii.
W jaki sposób można poznać żydowską kulturę? Cóż to jednak jest ta „żydowska kultura”? Czy taka sama była kultura Żydów np. w Maroku i w Rosji? Nawet jeśli będziemy mówić tylko o polskich Żydach, to i tak mówienie o jednej kulturze Żydów polskich wydaje się nieuzasadnione – z powodu różnorodności geograficznej (jeszcze pogłębionej przez zabory), rozmaitości języków (hebrajski? aramejski? jidysz? polski? niemiecki? rosyjski?), odmiennego stosunku do żydowskiej tradycji i religii, różnic politycznych (jak np. rozmaite podejścia do ideologii syjonistycznej) itd. Jeśli chodzi o religię, to nie można jej poznawać „od zewnątrz”. Religię może poznać tylko ten, kto uznaje ją za swoją. Naprawdę poznać żydowską religię może tylko wyznawca judaizmu.
Oczywiście, dla prawdziwego poznania zamordowanego świata polskich Żydów potrzebne są długie i dogłębne studia. Można jednak starać się wejść w ten świat niejako przez boczną furtkę – poprzez opowieści. W zależności od poziomu wiedzy i wrażliwości odbiorcy, będą one inaczej do nich przemawiać, inne treści odsłaniać. Każdemu jednak mogą coś powiedzieć – jednym więcej, a drugim mniej. Stąd chyba tak wielkie znaczenie opowieści w żydowskiej tradycji.
Wydawałoby się, że byłoby czymś najzupełniej wystarczającym, gdyby Tora była tylko i wyłącznie zbiorem wypisanych po kolei przykazań – zakazów i nakazów, które powinien wypełniać pobożny Żyd. Znajdują się w niej jednak również najrozmaitsze opowieści – o pierwszych ludziach, o praojcach i pramatkach, o życiu Mojżesza i wyjściu z Egiptu; z opowieści tych ludzie mają czerpać nauki moralne. W Talmudzie oprócz halachy [*] – czyli przepisów prawnych i dyskusji na ich temat – znajdują się również agady – opowieści. Wielki chasydzki mistrz Nachman z Bracławia opowiadał swoim uczniom najróżniejsze historie i przypowieści; miały one budzić ludzi, którzy – na skutek długotrwałego przebywania w golusie (na wygnaniu) – znajdują się jakby w stanie duchowego uśpienia. Dlatego też śpiewający rabin i kompozytor Szlomo Carlebach – który w 1989 roku powiedział mi, że celem jego działalności jest to, aby Żydzi stawali się lepszymi Żydami, a nie-Żydzi byli świadomi żydowskich wartości – starał się osiągnąć ten cel nie tylko poprzez swoją muzykę, ale również poprzez opowiadanie legend i historii z życia rabinów, chasydzkich [*] mistrzów i innych pobożnych Żydów - – mieszkańców Europy Środkowowschodniej.
W przypadku żydowskich opowieści zawsze bardziej istotne było to, jaka wypływa z nich nauka moralna, niż to, w jakim stopniu są one zgodne z historyczną prawdą. O sile tych opowieści mówi następująca chasydzka historia, pochodząca od rabina Izraela z Rużyna:
Gdy święty Baal Szem Tow chciał kiedyś uratować życie chorego chłopca, kazał ulać świecę z czystego wosku, wziął ją do lasu, umocował na drzewie i zapalił. Potem odmówił długą modlitwę. Świeca płonęła przez całą noc. Rankiem chłopiec był zdrów.
Kiedy mój pradziad Wielki Magid, uczeń świętego Baal Szem Towa, chciał spowodować podobne uzdrowienie, nie znał już tajemnego znaczenia słów, na którym miał się skupić. Uczynił jednak to samo, co jego mistrz, i wezwał jego imię. Dzieło udało się.
Kiedy rabin Mosze Lejb z Sasowa, uczeń ucznia Wielkiego Magida, chciał dokonać podobnego uzdrowienia, powiedział: „Nie mamy już mocy dokonać tego, co zrobiono kiedyś. Ale opowiem o tamtym wydarzeniu, a Bóg pomoże”. I jego dzieło również się udało.
*
Żydzi w Europie Środkowowschodniej (zwłaszcza po powstaniu ruchu chasydzkiego żyli jakby w mistycznym czasie. Teraźniejszość wystąpiła dla nich ze swoich granic. Żyli nie według chronologii, ale w stopieniu się przeszłego z teraźniejszym. Żyli razem z wielkimi mężami z przeszłości – nie tylko opowiadając historie o nich, ale także dzieląc ich uczucia i marzenia.
W jaki sposób tłumaczymy sobie to, co widzimy wokół nas? Na ogół przy pomocy jakiegoś ciągu przyczynowo-skutkowego; dostrzegamy historyczne przesłanki, racjonalnie interpretujemy wynikające z nich wnioski. Chasydzi – widząc te same fakty co inni – w zupełnie czym innym upatrywali ich przyczyny.
Dlatego znaczenie miała dla nich nie historia, lecz legendy i opowieści – związane z konkretnymi historycznymi postaciami, ale najczęściej dość odległe od ich rzeczywistych dziejów. Z pomocą tych legend i opowieści tłumaczono sobie wydarzenia i wyciągano z nich wskazówki postępowania. Każdy opowiadający taką legendę dawał jakąś własną jej wersję, odbiegającą od wersji poprzednich. W książce tej zamieszczona jest moja wersja dwudziestu sześciu legend i opowieści żydowskiego Krakowa.
*
Z Krakowem związanych jest zapewne więcej żydowskich legend niż z jakimkolwiek innym miastem w Europie. Dlaczego tak jest? Można tłumaczyć to jakąś specyficzną atmosferą tego miejsca, szczególnie sprzyjającą takiemu właśnie baśniowemu widzeniu świata (przecież Krakowa dotyczy także bardzo wiele najzupełniej nieżydowskich legend; jedne z nich znane są każdemu polskiemu dziecku, inne – tylko specjalistom).
Można też tłumaczyć to sobie na inny sposób. W okresie „złotego wieku”, a więc w XVI i w pierwszej połowie XVII wieku, był Kraków najważniejszym żydowskim miastem w Polsce i jednym z najważniejszych w Europie; z tego powodu mieszkali wówczas tutaj najwybitniejsi polscy rabini (jak i inne wybitne postacie żydowskiego świata). Wielu ludzi uważa stary cmentarz żydowski w Krakowie za najważniejszy z religijnego punktu widzenia – obok cmentarza w Cfacie (Safedzie) w Górnej Galilei – żydowski cmentarz na świecie. W późniejszym okresie, w XIX wieku, przybrał żydowski Kraków w znacznym stopniu chasydzki charakter. Chasydzi świadomi byli tego faktu, że w ich mieście kiedyś przebywało tak wielu wielkich rabinów i innych wybitnych ludzi; odczuwali dumę z tego powodu – i dlatego opowiadali sobie o nich legendy. Większość z zamieszczonych w tej książce opowieści to takie właśnie legendy. W przypadku żydowskiego Krakowa źródłem najjaśniejszego światła jest „złoty wiek”; w późniejszej epoce odbiło się ono w zwierciadle chasydzkiego światopoglądu; jeżeli zechcemy, to i do nas mogą dotrzeć//dzisiaj możemy dostrzeć jego promienie.
O KRÓLU KAZIMIERZU WIELKIM I ESTERCE
Legenda o królu Kazimierzu Wielkim (który panował w latach 1333-1370) i Esterce zdecydowanie różni się od wszystkich innych legend i opowieści zamieszczonych w tej książce. Nie jest ona bezpośrednio związana z krakowskim Kazimierzem, nie powstała w środowisku pobożnych Żydów, częściej odwoływali się do niej Polacy i Żydzi zasymilowani niż Żydzi zachowujący tradycję. Legenda ta była bardzo popularna w XIX i na początku XX wieku. Powstało wówczas wiele utworów literackich z niej się wywodzących, zarówno w języku polskim – np. powieści Feliksa Aleksandra Geysztowta Bernatowicza (1786-1836) „Nałęcz” [1828] i niezwykle wówczas popularnego pisarza Józefa Ignacego Kraszewskiego (1812-1887) „Król chłopów” [1881], czy też dramaty Stanisława Kozłowskiego (1860-1922) „Esterka” [1887] i Kazimierza Glińskiego (1850-1920) „Żydzi” [1901], jak i w języku jidysz [*] – dramaty Heszla Eppelberga „Esterke” [1890], Szaloma Asza (1880-1957) „Mosziachs cajtn” [1906] i Aarona Zeitlina (1898-1973) „Esterke” [1932], a także poematy Samuela Jakuba Imbera (1889-1942) „Esterke” [1911]) i Zusmana Segalowicza (1884-1949) „In Kazmerz” [1921]. Także i w innych językach powstawały utwory literackie na ten temat, jak np. napisana w języku niemieckim powieść Aleksandra Bronikowskiego (1787-1834) „Kazimierz Wielki i Esterka” [1828] oraz napisana w języku rosyjskim powieść Tadeusza Bułharyna (1789-1859) „Esterka” [1828].
Za źródło tej legendy uważa się na ogół krótką wzmiankę w kronikach Jana Długosza (1415-1480), który pod datą 1356 roku zanotował co następuje:
Król zaś Kazimierz... w jej [tzn. swojej poprzedniej kochanki Rokiczany] miejsce wziął znowu Żydówkę imieniem Estera, ślicznej urody niewiastę, za nałożnicę, z którą spłodził dwóch synów: Niemierzę i Pełkę. Na prośbę rzeczonej Estery, Żydówki i miłośnicy swojej, ponadawał Żydom w królestwie polskim mieszkającym wielkie wolności i przywileje na piśmie wydanym w imieniu królewskim, które wielu poczytywało za fałszywe, a w których była niemała krzywda i obraza Boża. Te obrzydłe nadania po dziś dzień się jeszcze utrzymują. Jeden zaś z owych synów królewskich z Żydówki urodzonych, Pełka, zszedł ze świata za wcześnie, śmiercią zwyczajną; drugi, Niemierza, który po śmierci Kazimierza sprawował służbę u Władysława, księcia litewskiego, a potem króla polskiego, w zatargu wszczętym w Koprzywnicy pomiędzy mieszczanami z powodu wyciskania na nich podwód, zabity został. I to sromotnym także było postępkiem, że córkom zrodzonym z onej Żydówki Estery pozwolono, jak ludzie powiadają, przejść na wiarę żydowską.
Insynuacje Jana Długosza, iż to związek z Esterką był przyczyną nadania przez króla Kazimierza Wielkiego przywileju Żydom, są bezzasadne choćby tylko z tego powodu, że nadanie to nastąpiło w roku 1334, a więc dwadzieścia dwa lata wcześniej niż określona przez niego data romansu króla z piękną Żydówką.
Żydowski astronom, matematyk, historyk i kronikarz Dawid Gans (1541-1613), uczeń rabina Mojżesza Isserlesa, który po wyjeździe z Krakowa mieszkał w Pradze, wspomniał w swojej niezwykle kiedyś popularnej kronice „Cemach Dawid” (po raz pierwszy wydanej w Pradze w 1595 roku) o miłości króla Kazimierza Wielkiego i Esterki. Zapewne skutkiem podwójnego sensu użytego przez niego hebrajskiego słowa isza, oznaczającego „kobietę” albo „żonę”, rozpowszechniona była wśród Żydów wersja tej legendy, mówiąca o ślubie króla z Esterką; stąd oczywiście już tylko krok do porównania Esterki z biblijną królową perską Esterą. Również i antysemiccy pisarze (tacy jak np. ksiądz Przecław Mojecki w wydanej w 1589 roku książce „Żydowskie okrucieństwa, mordy i zabobony”) powtarzali insynuacje Długosza pod adresem króla Kazimierza Wielkiego, porównując go z perskim królem Ahaszweroszem.
W XVIII wieku biskup-poeta Ignacy Krasicki (1735-1801) w poemacie: „Myszeidos” pisał:
Kazimierz Wielki!
a przecie kwaterką
łykał miód smaczny
w Łobzowie z Esterką.
Tadeusz Czacki (1765-1813), czołowy polski historyk i działacz epoki Oświecenia, w „Rozprawie o Żydach” pisał:
Ester Żydówka z Opoczna po Rokiczance Czeszce została nałożnicą Kazimierza Wielkiego, ożenionego wtenczas z Adelajdą, córką Landgrafa Heskiego. Mogiłę w której miały być zwłoki Esterki złożone, pokazują w Łobzowskim ogrodzie pod Krakowem. Miałem Esterki współczesny ile się zdawało portret, ten podczas ostatniej rewolucji zginął. (...) Nienawiść nazwała tego dobroczyńcę kraju Asswerem. Wielu zapomniało, że Kazimierz wyższy nad wiek, któremu panował, podnosił miasta, handel ubezpieczał, usuwał ucisk przez możnych rozbójników zrządzony, że na koniec grób jego, kosztem narodu wystawiony, łzami wywołujących jego cienie był zroszony, a pamiętać tylko chcieli, że Kazimierz miał słabość do pięknej Żydówki.
Według najbardziej rozpowszechnionej wersji tej legendy Esterka pochodziła z miasta Opoczno. Król Kazimierz Wielki miał uratować ją z pogromu, kiedy jeszcze była małą dziewczynką. Kilkanaście lat później spotkał ją podczas polowania. Oczarowany jej urodą król – czuły na kobiece wdzięki – zbudował dla niej zamek w Bochotnicy (koło Kazimierza Dolnego), a później przeniósł ją do swojej letniej rezydencji w Łobzowie – kiedyś pod Krakowem, a dzisiaj w zachodniej części miasta. Według innej wersji legendy Esterka zamieszkała na krakowskim Kazimierzu, w domu przy ulicy Krakowskiej 46. Podziemny tunel miał łączyć ten dom z zamkiem królewskim na Wawelu; pozwalał on kochankom na sekretne spotkania. Aleksander Kraushar (1843-1931), historyk, pisarz, prawnik i działacz polsko-żydowski, w wydanej w 1865 roku „Historii Żydów w Polsce” pisze, że Żydzi z Opoczna sprzeciwiali się związkowi Esterki z królem i zamierzali ją zabić, a jej dom spalić. Kiedy spisek ten został wykryty, tylko wstawiennictwo Esterki uchroniło spiskowców od kary wymierzonej przez rozgniewanego króla. Również polski historyk i publicysta Julian Bartoszewicz (1821-1870) uważa, że pobratymcy Esterki nie mogli pogodzić się ze związkiem Żydówki i nie-Żyda (choćby nawet był on królem), i tak to opisuje:
Król, rozmiłowawszy się w pięknej ulubienicy, wszędzie ją ze sobą woził po kraju; kazał dla niej wystawić pałac w Opocznie, w którym ulubienica mieszkała, i tu ją często nawiedzał. Ale niedługo Żydzi opoczyńscy dowiedzieli si...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]