[ Pobierz całość w formacie PDF ]
GRZESZNICA
Petra Hammesfahr
Â
Â
Â
Â
Â
Â
Â
Â
Â
Â
Â
Â
Â
Â
Â
Â
Â
Redakcja Literacka Bellony Warszawa
Tytuł oryginału: Die Sunderin
Projekt graficzny okładki:
                 Barbara Kuropiejska-Przybyszewska.
Redakcja:
              Margarita Kardasz
Redaktor prowadzÄ…cy:
      Zofia Gawryś
Redaktor techniczny: Elżbieta Bryś
Copyright © 1999 by Rowohlt Verlag GmbH, Reinbek bei Hamburg
Copyright for the Polish edition by Dom Wydawniczy Bellona,
Warszawa 2004 © Copyright for the Polish translation by Barbara Tarnas,
Warszawa 2004
Naświetlanie: tudio Grafiki Komputerowej Domu Wydawniczego Bellona Atena Press, tel. (0-22) 620-20-44 w. 440
Dom Wydawniczy Bellona prowadzi sprzedaż wysyłkową
swoich książek za zaliczeniem pocztowym
z 20-procentowym rabatem od ceny detalicznej
Nasz adres: Dom Wydawniczy Bellona
ul. Grzybowska 77, 00-844 Warszawa
dał Wysyłki: tel. (0-22) 45-70-306, 652-27-01, fax (22) 620-42-71
e-mail:
ISBN 83- I 1- I 0050-0
Rozdział 1
ByÅ‚ gorÄ…cy dzieÅ„ na poczÄ…tku lipca, gdy Cora Bender zdecydowaÅ‚a siÄ™ umrzeć. Tej nocy spaÅ‚a z Gereonem. SyÂpiaÅ‚a z nim regularnie w piÄ…tkowe i sobotnie wieczory. Nie potrafiÅ‚a go odtrÄ…cić, zbyt dobrze wiedziaÅ‚a, jak bardzo tego potrzebowaÅ‚. A poza tym kochaÅ‚a Gereona. To byÅ‚a wiÄ™cej niż miÅ‚ość. WdziÄ™czność, bezwarunkowe oddanie, to byÅ‚o coÅ› absolutnego.
Gereon sprawiÅ‚, że mogÅ‚a być taka jak wszyscy - norÂmalnÄ… mÅ‚odÄ… kobietÄ…. Dlatego chciaÅ‚a, by czuÅ‚ siÄ™ szczęśÂliwy i zadowolony. Dawniej jego pieszczoty sprawiaÅ‚y jej przyjemność, pół roku temu przestaÅ‚y.
W WigiliÄ™ Gereon wpadÅ‚ na pomysÅ‚, by wÅ‚Ä…czyć w sypialÂni radio. To miaÅ‚a być wyjÄ…tkowo piÄ™kna noc. Dwa i pół roku wczeÅ›niej wziÄ™li Å›lub, a przed osiemnastoma miesiÄ…Âcami urodziÅ‚ siÄ™ ich syn.
Gereon miaÅ‚ dwadzieÅ›cia siedem lat, Cora Bender dwaÂdzieÅ›cia cztery. Gereon miaÅ‚ niecaÅ‚y metr osiemdziesiÄ…t wzrostu, byÅ‚ szczupÅ‚y, wyglÄ…daÅ‚ na wysportowanego, choć nie trenowaÅ‚, bo brakowaÅ‚o mu na to czasu. Jego wÅ‚osy, po urodzeniu tak jasne, że niemal biaÅ‚e, z wiekiem tylko nieÂznacznie Å›ciemniaÅ‚y. Twarz miaÅ‚ ani piÄ™knÄ…, ani brzydkÄ…, byÅ‚a to przeciÄ™tna twarz, tak jak Gereon byÅ‚ wÅ‚aÅ›ciwie przeciÄ™tnym czÅ‚owiekiem.
W wyglÄ…dzie Cory Bender także nie zauważaÅ‚o siÄ™ nic szczególnego, pomijajÄ…c bliznÄ™ na czole i zabliźnione staÂwy Å‚okciowe. ZnamiÄ™ na gÅ‚owie byÅ‚o skutkiem wypadku, brzydkie Å›lady na rÄ™kach pozostaÅ‚y po zapaleniu wywoÂÅ‚anym przez igÅ‚y używane do zastrzyków w szpitalu - tak
6
wyjaśniła Gereonowi. Dodała, że nie przypomina sobie szczegółów. To ostatnie było prawdą. Lekarz powiedział wtedy, że przy ciężkich urazach czaszki często dochodzi do utraty pamięci.
W jej życiu istniaÅ‚a dziura. SkrywaÅ‚a brudny, ciemny rozdziaÅ‚. Cora wiedziaÅ‚a o tym, choć nie miaÅ‚a wspomnieÅ„. Przed kilkoma laty w niezliczone noce wciąż wpadaÅ‚a w tÄ™ przepaść. Ostatni raz cztery lata temu. Wtedy jeszcze nie znaÅ‚a Gereona. I w jakiÅ› sposób udaÅ‚o siÄ™ jej wówczas jÄ… zamknąć. OdkÄ…d wyszÅ‚a za mąż, nie sÄ…dziÅ‚a, że może znowu w niÄ… runąć. A potem staÅ‚o siÄ™ to - wÅ‚aÅ›nie w WiÂgilie.
PoczÄ…tkowo wszystko byÅ‚o w porzÄ…dku, cicha muzyka i czuÅ‚oÅ›ci Gereona, które stopniowo stawaÅ‚y siÄ™ coraz barÂdziej intensywne i natarczywe. Powoli przesunÄ…Å‚ siÄ™ po niej w dół, wtedy zaczęło być niemiÅ‚o. A gdy schowaÅ‚ gÅ‚owÄ™ miÄ™dzy jej nogi i poczuÅ‚a jego jÄ™zyk, muzyka zabrzmiaÅ‚a gÅ‚oÅ›niej. UsÅ‚yszaÅ‚a szybkie uderzenia perkusji, gitarÄ™ basowÄ… i wysokie, ostre dźwiÄ™ki organów - tylko przez uÅ‚amek sekundy - w nastÄ™pnej chwili wszystko minęło. Ale ten krótki moment wystarczyÅ‚.
CoÅ› w niej pÄ™kÅ‚o lub rozpadÅ‚o siÄ™ niczym dobrze zaÂmkniÄ™te drzwi skarbca pod wpÅ‚ywem palnika. To byÅ‚o nierzeczywiste uczucie. Jak gdyby nie leżaÅ‚a już we wÅ‚asÂnym łóżku. PoczuÅ‚a twarde podÅ‚oże pod plecami i coÅ› w ustach, jakby niezwykle gruby kciuk przyciskaÅ‚ jej jÄ™zyk w dół i powodowaÅ‚ okropne uczucie duszenia siÄ™.
Sprzeciw byÅ‚ odruchowy. ZarzuciÅ‚a kolana na plecy GeÂreona i zacisnęła uda na jego szyi. Niewiele brakowaÅ‚o, a zÅ‚amaÅ‚aby mu kark lub udusiÅ‚a. PoczÄ…tkowo nic nie zaÂuważyÅ‚a, tak daleko znajdowaÅ‚a siÄ™ w tej chwili. Dopiero gdy Gereon krztuszÄ…c siÄ™ i dyszÄ…c uszczypnÄ…Å‚ jÄ… i wbiÅ‚ paznokcie gÅ‚Ä™boko w jej miÄ™kkÄ… taliÄ™, ból przywoÅ‚aÅ‚ CorÄ™ do stanu pierwotnego.
7
Gereon z trudem chwytaÅ‚ oddech. - ZwariowaÅ‚aÅ›? Co ciÄ™ napadÅ‚o? - PotarÅ‚ kark, kaszlnÄ…Å‚, obmacaÅ‚ szyjÄ™ i popatÂrzyÅ‚ na niÄ… potrzÄ…sajÄ…c gÅ‚owÄ….
Nie rozumiaÅ‚ jej reakcji. Ona także nie wiedziaÅ‚a, dlaÂczego nagle zrobiÅ‚o siÄ™ to aż tak wstrÄ™tne i odpychajÄ…ce. Tak straszne, że przez chwilÄ™ sÄ…dziÅ‚a, że czuje na sobie jÄ™zyk Å›mierci.
- Po prostu tego nie lubiÄ™ - odparÅ‚a i zastanowiÅ‚a siÄ™, co sÅ‚yszaÅ‚a. Muzyka wciąż brzmiaÅ‚a cicho i Å‚agodnie. DzieÂciÄ™cy chór Å›piewaÅ‚: „Cicha noc, Å›wiÄ™ta noc. Pokój niesie ludziom wszem". Cóż wiÄ™cej w taki wieczór?
Niespodziewany atak odebraÅ‚ Gereonowi caÅ‚Ä… ochotÄ™. WyÅ‚Ä…czyÅ‚ radio, zgasiÅ‚ Å›wiatÅ‚o i naciÄ…gnÄ…Å‚ koÅ‚drÄ™ na ramioÂna. Nie życzyÅ‚ jej dobrej nocy, tylko burknÄ…Å‚: - Nie to nie!
ZasnÄ…Å‚ szybko. Później nie umiaÅ‚a powiedzieć, czy ona też zasnęła. W pewnym momencie okazaÅ‚o siÄ™, że siedzi wyprostowana na łóżku, wymachujÄ…c pięściami i krzyczÄ…c: - PrzestaÅ„cie! Zostawcie! Zostawcie mnie! PrzestaÅ„cie, wy Å›winie! - A w gÅ‚owie huczaÅ‚y jej wstrÄ™tne uderzenia perÂkusji, basowa gitara i ostre dźwiÄ™ki organów.
Gereon obudził się, złapał ją za ręce, potrząsnął i także krzyknął. - Cora! Przestań! Co się dzieje? - Nie umiała przestać i nie umiała się obudzić. Siedziała w ciemnościach i na próżno walczyła z czymś, co powoli zbliżało się do niej, z czymś, o czym wiedziała tylko, że przez to traci rozum.
Dopiero gdy Gereon kilkakrotnie uderzył ją lekko w twarz, oprzytomniała. Spytał, co się z nią stało. Czy czegoś jej nie zrobił. Nie myślała dość jasno, by mu od razu odpowiedzieć. Tylko na niego popatrzyła. Po kilku sekundach znowu się położył. Poszła za jego przykładem, obróciła się na bok i próbowała sobie wmówić, że był to tylko zwykły zły sen.
Jednak następnej nocy, gdy Gereon próbował nadrobić straty, stało się tak samo, choć tym razem w sypialni nie
8
byÅ‚o radia, a on nie zmierzaÅ‚ do tego, co uważaÅ‚ za najwyżÂszy wyraz miÅ‚oÅ›ci. Na poczÄ…tku zabrzmiaÅ‚a muzyka, nieco gÅ‚oÅ›niej i dÅ‚użej, na tyle dÅ‚ugo, by mogÅ‚a stwierdzić, że nigdy nie sÅ‚yszaÅ‚a tej melodii. Potem wpadÅ‚a w czarnÄ… dziurÄ™, z której wydostaÅ‚a siÄ™, krzyczÄ…c i bijÄ…c pięściami wokół siebie. Nie obudziÅ‚a siÄ™, nastÄ…piÅ‚o to dopiero wtedy, gdy Gereon potrzÄ…snÄ…Å‚ jÄ… i uderzyÅ‚ w policzki, wykrzykujÄ…c jej imiÄ™.
W pierwszym tygodniu stycznia zdarzyÅ‚o siÄ™ to dwa razy, w drugim raz, bo Gereon w piÄ…tek byÅ‚ zbyt zmÄ™czony. A przynajmniej twierdziÅ‚, że jest zmÄ™czony. W sobotÄ™ poÂwiedziaÅ‚ jednak: - Zaczynam mieć dość tego cyrku. - Może już w piÄ…tek o to chodziÅ‚o.
W marcu Gereon zaczął nalegać, by poszła do lekarza. - To nie jest normalne, musisz przyznać. Trzeba wreszcie coś z tym zrobić. A może już zawsze ma tak być? Jeśli tak, to będę spał na kanapie.
Nie poszÅ‚a do lekarza. Lekarz na pewno spytaÅ‚by, czy może wytÅ‚umaczyć ten dziwny koszmar lub przynajmniej wie, dlaczego pojawiaÅ‚ siÄ™ zawsze wtedy, gdy Gereon chciaÅ‚ z niÄ… spać. Lekarz zaczÄ…Å‚by pewnie dÅ‚ubać w dziurze, wmaÂwiaÅ‚by jej, że należy sobie uÅ›wiadamiać takie sprawy. LeÂkarz nie zrozumiaÅ‚by, że istniejÄ… rzeczy zbyt potworne, by jć sobie uÅ›wiadomić. SpróbowaÅ‚a wiÄ™c szukać pomocy w aptece. Doradzono jej Å‚agodny Å›rodek nasenny. DziÄ™ki temu ustaÅ‚y krzyki i wymachiwanie pięściami, a Gereon przyjÄ…Å‚, że wszystko znowu jest w porzÄ…dku. Nie byÅ‚o.
Z każdym końcem tygodnia było gorzej. Już w maju przed piątkowym wieczorem odczuwała niemal zwierzęcy strach, który powoli pożerał ją od środka. Piątkowe popołudnie na początku lipca okazało się piekłem
Siedziała w biurze, które było niczym innym jak kącikiem oddzielonym od reszty magazynu. Na biurku świeciła się
9
lampa, krÄ…g Å›wiatÅ‚a dotykaÅ‚ faksu wskazujÄ…cego datÄ™ i goÂdzinÄ™.
4 lipca 16.50! Jeszcze dziesięć minut do koÅ„ca pracy. OkoÅ‚o piÄ™ciu godzin, zanim Gereon wyciÄ…gnie po niÄ… rÄ™kÄ™. NajchÄ™tniej zostaÅ‚aby tu do poniedziaÅ‚ku rano. Dopóki sieÂdziaÅ‚a za biurkiem, byÅ‚a pracowita i bystra, byÅ‚a siÅ‚Ä… napÄ™ÂdowÄ… w firmie teÅ›cia.
ZakÅ‚ad rodzinny, tylko ona, teść, Gereon i jeden pracowÂnik, Manni Weber. PrzedsiÄ™biorstwo instalacyjne, ogrzewaÂnie i hydraulika, a bez niej nic nie dziaÅ‚aÅ‚o. ByÅ‚a dumna z zajmowanego stanowiska, o swoje miejsce w hierarchii musiaÅ‚a ciężko walczyć.
W dzień po weselu teść zażądał, by zajęła się pracą w biurze. I nie pozwolił sobie nic powiedzieć. - Co to znaczy nie umiem? Masz przecież oczy! Zajrzyj do ksiąg, to się nauczysz. A może myślałaś, że będziesz tu siedzieć na czterech literach i próżnować?
Nigdy nie było w jej zwyczaju, by siedzieć na czterech literach i próżnować. To mu też powiedziała. Stary skinął głową. - Więc ustalone.
Do tej pory musiał wieczorami sam porządkować papiery. Teściowa potrafiła zaledwie obsługiwać telefon. Ona sama początkowo umiała niewiele więcej.
Stary nigdy jej niczego nie doradził, nigdy nie udzielił żadnej wskazówki, jak do tej pory załatwiał sprawy. Ażeby jeszcze można było zorientować się w księgach - do tego powinny być porządnie prowadzone. Czasami zdawało się, że stary napawa się jej bezradnością. Ale wkrótce przestała być bezradna.
Szybko pojęła, o co chodziÅ‚o, i zaczęła siÄ™ przegryzać. Nic nie spadaÅ‚o jej z nieba, musiaÅ‚a walczyć nawet o przeÂgrody oddzielajÄ…ce biurowy kÄ…cik od reszty magazynu.
W ciągu pierwszego roku siedziała w rogu, mając przed oczami wielkie pomieszczenie, które było wiecznie brudne
10
i nigdy nie ogrzewane; siedziaÅ‚a przy starym stole kuchenÂnym sprawiajÄ…cym, że czuÅ‚a siÄ™ jak u matki. Nie miaÅ‚a odwagi siÄ™ sprzeciwić, choć stary nawet nie pÅ‚aciÅ‚ jej pensji. Gereon także dostawaÅ‚ tylko kieszonkowe. Mieszkali i jedli za darmo, samochód Gereona należaÅ‚ do firmy. Gdy poÂtrzebowali czegoÅ› jeszcze, Gereon musiaÅ‚ prosić.
Ciąża także nie poprawiÅ‚a sytuacji i nie zapewniÅ‚a jej nieco wiÄ™cej wygody. Do ostatniej chwili siedziaÅ‚a w kÄ…cie magazynu. Gdy nadeszÅ‚y bóle, pracowaÅ‚a wÅ‚aÅ›nie nad wstÄ™pÂnym kosztorysem instalacji centralnego ogrzewania gazoÂwego; staÅ‚a nad stoÅ‚em, bo nie mogÅ‚a dÅ‚użej siedzieć z bóÂlem pleców. TeÅ›ciowa wpadÅ‚a w histeriÄ™, że wszystko dzieje siÄ™ tak szybko. Kilka silnych skurczów, bÅ‚ona pÅ‚odowa pÄ™kÅ‚a, a ona poczuÅ‚a niewyobrażalny ucisk w podbrzuszu.
Wcześniej nie chciała iść do szpitala, wtedy zawołała jednak: - Potrzebuję karetki! Zadzwoń po karetkę!
Teściowa tylko stała wskazując na stół.
- Jeszcze nie skończyłaś. Lepiej najpierw skończ. Nie może być tak źle. Nie rodzi się dziecka w dziesięć minut. Z Gareonem męczyłam się cały dzień. Ojciec będzie zły, jeśli to nie będzie gotowe na dziś wieczór. Wiesz przecież, jaki jest.
Wiedziała nazbyt dobrze. Od ślubu mieszkali przecież pod jednym dachem. Stary był tyranem, wyzyskiwaczem. Teściowa, pokorne babsko, podlizywała się górze, deptała dół. Gereon wypełniał tylko rozkazy, a ona pełniła rolę służącej, tanio zakupionej na wielkim rynku w zamian za iluzję porządnego życia, czyli praktycznie za nic.
Stała tak zgięta nad starym kuchennym stołem, wśród brudu, patrząc na kałużę rosnącą u jej stóp, przyciskając dłoń między nogami i czując rosnące tam wybrzuszenie, i nagle było tego za wiele. Lepiej najpierw skończ? Nie!
W szpitalu miała czas, by spokojnie zastanowić się nad własnym życiem. Zrozumiała, że tak zwane porządne zwy-
11
czajÄ™ miaÅ‚y swoje wady, że w tym otoczeniu żaden sen nie speÅ‚niaÅ‚ siÄ™ sam z siebie. Pytanie brzmiaÅ‚o, ile mogÅ‚a zaryÂzykować. Ale z dzieckiem na rÄ™ku byÅ‚o Å‚atwiej, dodatkowe siedem funtów wagi wspieraÅ‚o każde żądanie.
Gdy kilka dni później wróciÅ‚a do domu, zaczęła reÂalizować swoje postanowienia. ZyskaÅ‚a wtedy miano bezÂczelnej i wyrachowanej istoty. Baba w spodniach, mawiaÅ‚ czÄ™sto stary. Z pewnoÅ›ciÄ… nie byÅ‚a taka, ale w razie poÂtrzeby umiaÅ‚a udawać. A pytanie siÄ™ o pozwolenie i tak nic by nie daÅ‚o.
UrzÄ…dziÅ‚a sobie biuro, wyposażyÅ‚a je w biurko, szafkÄ™ na dokumenty i grzejnik. PrzyznaÅ‚a sobie prawo także do inÂnych rzeczy, zaczęła wypÅ‚...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]