[ Pobierz całość w formacie PDF ]
AGNIESZKA HAŁAS
PO STRONIE MROKU
Pierwodruk: „Science Fiction, Fantasy i Horror” nr 64/2011
Wydawnictwo RW2010 Poznań 2012
Redakcja techniczna: zespół RW2010
Copyright © Agnieszka Hałas 2012
Okładka Copyright © Agnieszka Hałas 2012
Aby powstała ta książka, nie wycięto ani jednego drzewa.
Dział handlowy:
marketing@rw2010.pl
Zapraszamy do naszego serwisu:
www.rw2010.pl
Utwór bezpłatny,
z prawem do kopiowania i powielania, w niezmienionej formie i treści,
bez zgody na czerpanie korzyści majątkowych z jego udostępniania.
Agnieszka Hałas: Po stronie mroku
RW2010
Ś
wiatło poranka nie czyniło obskurnego pokoju o pożółkłych od dymu ścianach ani
trochę przyjaźniejszym miejscem. Cóż, przynajmniej prześcieradła dawali tu czyste.
Z tawerny po drugiej stronie ulicy dobiegały pijackie wrzaski. Klnąc pod nosem,
Sangre Veland wysunęła się z pościeli i podeszła do okna, żeby je przymknąć.
Ciemnowłosa i smukła, poruszała się z gracją dzikiego zwierzęcia niczym
rodowita mieszkanka piekieł. Ci, którzy brali ją za demona czystej krwi, mylili się
jednak. Sangre była śmiertelniczką, prochem z prochu. Czarna rękawiczka kryła
blizny po oparzeniach na jej prawej dłoni; pamiątkę próby, którą przeszła jeszcze za
życia, żeby udowodnić szatanowi, że dla niego zniesie każdy ból.
Przeciągnęła się; w całym ciele czuła miłe rozleniwienie. Poprzedniego
wieczoru razem z większością mieszkańców Zoth Tenebra bawiła się w dobrym
stylu, zgodnie z prastarą tradycją, zawsze modną w Szeolu. Maść z pokrzyku, lulka i
ptasiego tłuszczu zapaliła w żyłach tłumu ciemny ogień, tak że szybko przestało się
liczyć, kto się bawi z kim.
No, dla Sangre prawie przestało. Ona pod pewnymi względami zawsze była
wybredna i wolała kilka kieliszków dobrego szampana od morza mieszanych
trunków nie najlepszej próby.
Wspomnienie przywołało na jej wargi uśmieszek. Odwróciła się. Jej apetyczny
kąsek jeszcze się nie obudził. Leżał na boku, zmierzwione, niebieskawobiałe włosy
opadały na gładkie czoło. Miał twarz jak ostrze sztyletu, o wąskich zaciętych ustach,
których wyrazu nie mógł zmiękczyć nawet sen.
W przeciwieństwie do niej był czystej krwi Szeolitą i chociaż wiele tysiącleci
wcześniej płonął, porażony karzącą ręką Pana, na szczupłym, bladym ciele nie
widniała ani jedna blizna.
Do odgłosów dobiegających z tawerny dołączył dźwięk rogu grającego, o ile
słuch jej nie mylił, groteskowo zniekształcony motyw z „Carmina burana”.

In taberna quando sumus

zanuciła odruchowo, stukając do taktu w parapet
długimi, zadbanymi paznokciami.
3
 Agnieszka Hałas: Po stronie mroku
RW2010
Mrużąc oczy, ponownie popatrzyła w dół, na ulicę. Noc orgii i szaleństw nie
pozostała bez echa. W rynsztoku leżało nagie ciało kobiety, z krwią na ustach i
udach. W błocie walały się wstążki oraz sztuczne kwiaty, którymi poprzedniego
wieczoru ozdobiła wymyślną fryzurę. Wkrótce się przebudzi i powlecze w mrok, by
w cuchnących zaułkach dalej odbywać swoją karę.
Ciepły podmuch poruszył włosami Sangre. Odwróciła się. Na wysokości jej
twarzy unosił się zapieczętowany, lekko dymiący arkusik pergaminu. Chwyciła go,
przełamała pieczęć, na której widniał herb namiestnika – wąż oplatający dwa
skrzyżowane miecze. Wiadomość, zapisana czerwonym atramentem, była krótka.
Jesteś potrzebna.
Sangre zaklęła. Zmięła i odrzuciła pergamin, który natychmiast zajął się ogniem
i spłonął. Pozbierawszy z podłogi rzeczy, pośpiesznie zaczęła się ubierać. Demon o
włosach barwy lodu, który tymczasem zdążył się ocknąć, przekręcił się na bok i
obserwował ją spod przymrużonych powiek.
– Coś się stało?
– Służba. – Wzruszyła ramionami. – Wzywają mnie.
– Wrócisz tu dzisiaj?
– Nie sądzę.
Uśmiechając się krzywo, demon posłał jej pocałunek. Sangre skinęła z
roztargnieniem głową, zapinając klamry butów.
Zbiegając po schodach, nie myślała już o nim.
* * *
P
alazzo Dolore wznosił się w samym sercu Zoth Tenebra – czarna, posępna
budowla. Każdy, nawet najmniejszy fragment murów pokrywały wyrzeźbione
sylwetki ludzkie, powykręcane w groteskowych pozach i z twarzami wykrzywionymi
4
 Agnieszka Hałas: Po stronie mroku
RW2010
cierpieniem. Plotka głosiła, że w kamieniu uwięzione są dusze potępionych. Zdaniem
Sangre nie było w tym żadnej logiki – ostatecznie kamień nie cierpi. Cierpieć mogą
co najwyżej patrzący, jeśli rzeźbiarz był marny, jak w tym przypadku.
Załogę twierdzy stanowiły w większości drachenkopfy i iblisy – ponure stwory
z odległych, pustynnych rubieży Szeolu, dzikie i nieprzewidywalne. Iblis w zbroi i
hełmie z zasłoną w kształcie lwiego łba, który powitał Sangre przy bramie, odnosił
się do wojowniczki z nienaganną grzecznością, ale w wąskich czerwonych ślepiach
wyraźnie dawało się odczytać pragnienie rozerwania jej na strzępy.
– Proszę za mną – zasyczał. – Obejdzie się bez pochodni?
– Obejdzie się.
Choć nie spędziła w piekle jeszcze nawet stu ziemskich lat, Sangre już widziała
w ciemnościach nie gorzej od większości czartów.
Idąc śladem przewodnika przez mroczne korytarze, w których odgłos kroków
rozbrzmiewał głuchym echem, nagle uświadomiła sobie, że jest dziwnie cicho.
Zrozumiała, że opróżniono cele w całym skrzydle. Znaczyło to, że sprawa jest
poważna.
Dotarli w końcu do skrzyżowania korytarzy, skąd brały początek schody
wiodące w dół, w jeszcze gęstszy i bardziej smrodliwy mrok. U ich szczytu, wsparty
na włóczni i nieruchomy niczym posąg, czekał potężny drachenkopf o łuskach
mieniących się niczym ogon pawia – sam dowódca straży więziennej, Maleforos al-
Urra, zwany Tysiąc Oczu.
Obok Maleforosa stał Werner Markoff, barczysty, krótko ostrzyżony Niemiec w
czarnym skórzanym płaszczu i ciemnych okularach. Skinął jej głową, nie przestając
ćmić nieodłącznego papierosa.
Sangre mrugnęła do niego, po czym skłoniła się nisko przed demonem.
– Jakie wieści? – spytała.
– Mamy problem – stwierdził oczywisty fakt dowódca straży, nerwowo
poruszając koniuszkiem ogona.
5
  [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amelia.pev.pl