[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Estetyka
i Krytyka
6(1/2004)
J
ERZY
H
ANUSEK
UCIECZKA W METASZTUKĘ
Pogłębiający się ciągle proces intelektualizacji oraz instytucjonalizacji sztuki współczesnej doprowadził
w drugiej połowie dwudziestego wieku do powstania jej nowej mutacji, którą można określić mianem
metasztuki. Chociaż ugruntowane w artystycznych faktach, rozróżnienie między obszarem sztuki i
metasztuki nie jest łatwe, bowiem przedstawiciele tej drugiej starają się zatrzeć demarkacyjną linię
podziału. Autor przedstawia własną propozycję takiego rozróżnienia oraz uzasadniające je kryteria.
_____________________________________________________________________
I. Dziewiętnaście razy “o”
O sprzecznych odczuciach
Obserwator współczesnej sztuki targany bywa sprzecznymi odczuciami. Mnogość
wystaw, legiony artystów, rozrośnięte instytucje organizujące życie artystyczne,
wzniosłość obiegowych sloganów, zgiełk komercyjnego rynku – wszystko to razem
sprawia wrażenie, że sztuka żyje, nieustannie wzbogaca swoją ofertę, mieni się
różnorodnością pomysłów, faktów, gestów. Jednocześnie od wczesnych lat 80–tych
pojawiają się wyjątkowo zgodne opinie mówiące, że w sztuce współczesnej nastąpiła
zasadnicza przemiana. Interpretacje tej przemiany są różne, choć w jakimś sensie
podobne. W styczniu 1981 roku Artur Sandauer wygłosił w Krzysztoforach odczyt pt.
“Sztuka po końcu sztuki”. Stefan Morawski w tytule swojej książki stwierdził, że
znajdujemy się na zakręcie od sztuki do po–sztuki. Jerzy Ludwiński w roku 1993 pisał
o sztuce trzeciej
która charakteryzuje się tym, że wprawdzie w dotychczas
obowiązującym modelu sztuki jest gwarno i wszystko pozornie pozostaje takie jak być
powinno, ale artystów już tam nie ma. Gdzie są artyści? Nie wiadomo – mówi
Ludwiński. Wiadomo jednak, że są – dodaje na otarcie łez tych, którzy gotowi są je
uronić.
Tezy głoszące koniec sztuki pojawiały się również wcześniej, na przykład w latach
70–tych. Miały one jednak inne znaczenie. Przyjmowano je do wiadomości po to
tylko, by natychmiast dokonać ich optymistycznej reinterpretacji. Andrzej Kostołowski
– wybitny teoretyk sztuki – pisał na przykład w roku 1972:
koniec sztuki jest tylko
zakryciem niektórych jej przejawów. Inne tym silniej udowadniają swoje miejsce w
egzystencji człowieka. Tzw. końce sztuki są więc tylko nieświadomością albo
1* Artykuł został przedstawiony na zebraniu Sekcji Estetyki Polskiego Towarzystwa Filozoficznego, w
Krakowie, w Instytucie Filozofii UJ, w dniu.04.12.2003.
J. Ludwiński “Pałka Bretona i sztuka trzecia” w:
Wektory sztuki: malarstwo, książka, instalacja
,
ZPAP
Poznań, Galeria Miejska Arsenał w Poznaniu, grudzień'93 – styczeń'94.
1
manifestacjami nadsztuki
W latach 80–tych tezom o końcu sztuki zaczął towarzyszyć
niepokój, optymistyczny ton gdzieś uleciał, zabrzmiały ponure nuty.
O interpretacjach
Przytoczone powyżej wypowiedzi i określenia – z lat 80–tych – można interpretować
jako potwierdzenie tezy, w myśl której zawsze jest tak, że sztuka dla jednych umiera, a
dla innych się rodzi. Albo inaczej: sztuka żyje, a jedynie nasza na nią wrażliwość w
pewnym momencie usycha. Przestajemy ją rozumieć, przestają nam odpowiadać jej
nowe przejawy.
Można jednakże uznać – i ja się skłaniam ku temu – że wypowiedzi te, będące
przyznaniem się do częściowej przynajmniej bezradności wobec współczesnej sytuacji
w sztuce, są tej sytuacji refleksem i mają swoje konkretne przyczyny; że świadczą one
o sztuce, a nie o jej obserwatorach.
O przezwyciężaniu bezradności
Jednym ze sposobów przezwyciężenia narastającej bezradności wobec sztuki
współczesnej wydaje się być dokonanie w jej przestrzeni rozróżnień, które mogłyby
posłużyć już nie do uporządkowania i opisania tej przestrzeni, ale do jej podzielenia.
Przywołuję w tym celu pojęcie metasztuki. Nie jest to pojęcie oryginalne. Kossuth
pisał, że sztuka wyraża definicje sztuki. Pełni więc w stosunku do samej siebie funkcję
praktycznej metateorii. Metasztuką nazywano w latach 70–tych świadomie
podejmowane próby tematyzacji takich zagadnień, jak społeczno–polityczne
funkcjonowanie sztuki, lub jej rola jako języka uprzystępniającego świat. Gdybyśmy
chcieli precyzyjnie zdefiniować, czym powinna być metasztuka, to powinniśmy chyba
powiedzieć, że terminem tym powinno się określić krytykę i teorię sztuki wyrażoną
środkami samej sztuki. W takim przypadku teoria sztuki sama jest sztuką. Czy to jest
możliwe? Otóż wydaje się, że było to możliwe właśnie na przełomie lat 60-tych i 70-
tych, a więc w początkowym, radykalnym etapie konceptualizmu. Artyści konceptualni
stosowali w swoich pracach teksty, wykresy, schematy. Krytycy sztuki, pisząc o tej
sztuce, również używali tych samych środków. Granica między sztukę i refleksją nad
sztuką została wtedy zatarta. W tej sytuacji naturalne, że krytycy i teoretycy sztuki
zaczęli być uważani za artystów, i zaczęli wystawiać swoje prace na wystawach obok
prac artystów. Wtedy też termin ten się pojawiał.
Pojęciu metasztuki można jednak moim zdaniem nadać znacznie szersze
znaczenie, daleko wykraczające poza konceptualizm i poza specyficzną tematyczność
niektórych prac i faktów artystycznych.
O podziale
Metasztuka, w proponowanym przeze mnie znaczeniu, jest kompleksowym
zjawiskiem, które można scharakteryzować poprzez wskazanie na specyficzny splot
realizowanych wartości, artystycznych motywacji, używanych środków i stawianych
celów. Podział na sztukę i metasztukę nie ma charakteru chronologicznego: metasztuka
nie jest po prostu kolejnym etapem. Podział ten nie jest również podziałem
strukturalnym, związanym na przykład z rodzajami mediów, prądów artystycznych,
2 A. Kostołowski
Tezy o sztuce
1–17
, Galeria Adres, Łódź 1972.
2
stylistyk lub obszarów zainteresowań. Nie stawiam przed sztuką tego typu ograniczeń.
Proponowany podział jest podziałem typu genetycznego. Wskazuje on – jak spróbuję
wykazać – na dwa różne, źródłowe paradygmaty twórczości artystycznej. Jednak nie
oznacza to, że możliwy jest jakiś realny podział sztuki. Wprowadzenie tego pojęcia i
próba jego obrony ma raczej charakter myślowego eksperymentu, który ma uczynić
wyraźniejszym pewien pierwiastek obecny w sztuce i to jak się wydaje obecny coraz
bardziej.
O terminologii
Przyjmijmy następującą terminologię. Obok terminów sztuka, artysta, dzieło sztuki
będziemy używać terminów: metasztuka, metaartysta i obiekt metasztuki. Spróbuję
naszkicować niektóre z różnic pomiędzy sztuką i metasztuką. Nie oznacza to, że w
rzeczywistości można dokonać takiego dychotomicznego podziału. Granica pomiędzy
sztuką i metasztuką często bywa rozmyta.
O podstawowej różnicy
Podstawowa różnica wynika – jak wskazują same nazwy – z przyjęcia odmiennej
perspektywy wobec sztuki. Metasztuka powstaje jako rezultat twórczości ufundowanej
jak gdyby na wyższej świadomości sztuki. Taka wyższa świadomość sztuki kazała
kiedyś Marcelowi Duchamp wysłać na wystawę pisuar, a następnie poświęcić się grze
w szachy. Minęło tyle lat i nadal artystów można podzielić na tych, którzy gotowi
byliby wysłać na wystawę pisuar i na tych, dla których jest to nie przyjęcia; na tych,
którzy angażują się w tego typu gesty, i na tych, którzy uważają, że robić tego nie
warto.
O wyższej świadomości
Metaartysta postrzega sztukę jak gdyby “z zewnątrz”. Dzięki temu może się od sztuki
zdystansować, może ją uprzedmiotowić. Może również ogarnąć jej założenia i
postawić przy nich znak zapytania; może dostrzec, że założenia te mają w istocie
umowny charakter; może im zaprzeczyć; może je zmienić; może je wykpić. Może
pytać: co jest po drugiej stronie sztuki? Czy artystę interesuje takie pytanie? Czy nie
interesuje go raczej pytanie, co jest po “tej” stronie sztuki?
Relacja pomiędzy metasztuką i sztuką jest podobna do relacji łączącej metateorię i
teorię. Teoria nie zajmuje się badaniem swoich własnych założeń i własnego
uzasadnienia. Są one przyjmowane jako niepodważalne oczywistości. Rozważania
takie stają się możliwe dopiero z pozycji “meta”. Można więc powiedzieć, że artyści
mają do sztuki stosunek pełen dziecięcej naiwności, metaartyści stosunek pozbawionej
złudzeń dojrzałości. Czy metaartyści, to artyści, którzy stracili złudzenia?
Jedno zastrzeżenie: nie tyle chodzi tu o rzeczywistą świadomość sztuki, ile o
postawę, jaką się wobec sztuki zajmuje. Postawa ta może być wynikiem głębokich
doświadczeń: niektórzy artyści w naturalny sposób ewoluują w kierunku metasztuki.
Postawa ta może być również wynikiem arbitralnej decyzji. Artysta bardzo młody
może przyjąć wobec sztuki starczą postawę pełną pobłażliwego dystansu. Pasują tu
słowa, które poeta powiedział o poetach:
są starzy – zanim zdążyli być młodzi. I też
3
niezwykle godnie piastują wyznaczone im starcze stanowiska i podstawiają głowy do
głaskania
Mam na myśli trzydziestoletnich, przedwcześnie dojrzałych klasyków
sztuki współczesnej.
O istotach
Istotą sztuki wydaje się być twórczość charakteryzowana przez pojęcie autentycznej,
artystycznej kreacji, tzn. takiej, która zachowuje siłę oddziaływania również poza
umowną sytuacją galerii lub muzeum. Pamiętajmy, że sztuka istniała również w
czasach, gdy takie umowne sytuacje nie istniały. Autentyczna kreacja jest zawsze
zaskoczeniem, cechuje się wyjątkowością, nieprzewidywalnością, tajemniczością.
Autentyczna kreacja ujawnia rażącą, a wcześniej skrytą, niepełność istniejącego stanu
rzeczy. Stanowi wobec nas jakby akt oskarżenia za to, że pełni samozadowolenia nie
dostrzegaliśmy wcześniej, że czegoś brakuje. Autentyczna kreacja nie podlega żadnym
regułom; nie tylko w sztuce, także w najbardziej ścisłych dyscyplinach. Podstawowym
narzędziem jest tu intuicja, indywidualne wyczucie, praktyka.
Istotą metasztuki wydaje się być penetracja intelektualna istniejącej już zawartości
przestrzeni sztuki, jej wewnętrznych i zewnętrznych relacji, mechanizmów
funkcjonowania, jej problemów, paradoksów i możliwości. Dla metaartysty rozmaite
“języki” sztuki są czymś, czego można się nauczyć i czego można używać.
Podstawowym narzędziem staje się spekulacja intelektualna, introspekcja, umiejętność
analizy, poszukiwania nowych możliwości, budowania modelów, umiejętność
abstrahowania, teoretyzowania, projektowania eksperymentów, korzystania z dokonań
innych, wyciągania z nich wniosków. Tu można sformułować rozmaite wskazówki
metodologiczne.
O relacjach
Artysta dryfuje w żywiole sztuki na tratwie intuicji. Nie ogarnia granic sztuki, wydaje
mu się, że jest zawsze w samym jej centrum. Albo inaczej: granice własnej sztuki
skłonny jest uznawać za granice całej sztuki. Wydaje mu się również, że wszyscy inni
kierują się ku mieliznom. Artysta nie jest zdolny do zajęcia innej pozycji, niż ta, która
z jego punktu widzenia znajduje się w samym centrum przestrzeni sztuki.
Metaartysta potrafi się zdystansować i ogarnąć przestrzeń sztuki “z zewnątrz”. Z
tej perspektywy w sztuce nie sposób dostrzec wyróżnionych pozycji. Wszystkie
wartości nabierają charakteru relatywnego, są ufundowane na przesłankach, które
można wyabstrahować i poddać analizie. Sztuka rozpada się na izolowane systemy, u
podstaw których leżą umowy i decyzje. Dążenia do realizacji przeciwstawnych
wartości stają się równouprawnione, bo zrelatywizowane do różnych systemów sztuki.
Miłośnicy kiczu także mają prawo do własnego systemu sztuki, miłośnicy socrealizmu
także, również entuzjaści komiksu.
Metaartysta ze swojej perspektywy dostrzega, że centra i mielizny wyróżniane
przez artystę mają jedynie względny charakter. Wiara artysty w to, że sztuka kręci się
wokół niego, wydaje się metaartyście naiwnością.
O wartościach
3 M. Świetlicki “Kopanie leżących krzyżem”
TUMULT
5, 1989.
4
Dla artysty oczywiste jest, że wartości związane z kreacją artystyczną mają charakter
bezwzględny. Podobnie przewaga jednej kreacji nad inną ma charakter bezwzględny.
Natomiast uzyskiwany prestiż, oparcie w muzeach, galeriach, krytyce – wszystko to
może się zmienić, może okazać się złudne. Artysta pamięta o van Goghu. Pamięć ta
podtrzymuje jego wiarę w sztukę.
Metaartysta z zewnętrznej wobec sztuki perspektywy dostrzega, że wartości
artystyczne dzieł sztuki mają charakter umowny, natomiast czymś bezwzględnym jest
uzyskany prestiż, oparcie w muzeach, galeriach, krytyce. Metaartysta pamięta o
Warcholu. Pamięć ta podtrzymuje jego wiarę w siebie.
Metaartysta ze swojego zewnętrznego punktu widzenia postrzega także, że artyści i
odbiorcy sztuki są integralnymi składnikami przestrzeni sztuki. Dostrzega, że wartości
związane z psychologicznymi i społecznymi aspektami procesów twórczości i odbioru
mają charakter bezwzględny i konkretny, w odróżnieniu do umownego charakteru
tajemniczych wartości artystycznych. Ważne stają się więc nie tyle wartości
artystyczne, ile wywoływane przez nie konkretne, psychologiczne lub społeczne
reakcje. Stąd koncepcje sztuki jako środka terapii, autoterapii, introspekcji,
samokształcenia, samopoznania, edukacji, rozwoju osobowości, integracji grupowej,
relaksu. Wiążą się z tym wszystkim rozmaite wartości, często bardzo cenne z punktu
widzenia danej osoby lub grupy. Artysta uważa jednak, że nie mają one nic wspólnego
ze sztuką, chyba że ich głębszym źródłem są wartości artystyczne. Tak być jednak nie
musi. Przy nieobecności wartości artystycznych źródłem takim mogą być empatyczne
relacje pomiędzy ludźmi, wywołane umownością sytuacji, przyjaźnią, kurtuazją itp.
Cele metasztuki są wtedy osiągnięte, sztuka jest nieobecna.
Metaartysta przedmiotem swoich dociekań może uczynić całą przestrzeń sztuki, jej
niewielki fragment lub jakąś wyróżnioną relację, np. relację łączącą sztukę z nim
samym. Powstaje wtedy intymny pamiętnik pod tytułem “Moje współżycie ze sztuką”.
Artysta natomiast wie, że prawda i szczerość istnieją również poza sztuką i nie mogą
być z nią automatycznie utożsamione, nawet jeżeli wypowiadane są przy pomocy
języka sztuki współczesnej. Galeria różni się od konfesjonału czymś więcej, niż
rodzajem używanego w nich języka.
O dystansie
Artysta traci dystans do sztuki, ale zachowuje dystans do siebie samego. Metaartysta
zachowuje dystans do sztuki, ale traci dystans do siebie samego. Artysta jest swoim
surowym sędzią, metaartysta jest swoim wiernym kolekcjonerem.
O pewności
Artysta nie ma pewności co jest sztuką, ale wie co sztuką nie jest. Zachowuje rezerwę
nawet wobec prestiżowych ekspertyz i certyfikatów.
Metaartysta odwrotnie: wie, że sztuką jest to, co za sztukę zostaje uznane. Nie ma
jednak pewności co sztuką nie jest. Dlatego w metasztuce nie ma pojęcia kiczu, nie ma
pojęcia sztuki złej; nie ma artystów bardziej lub mniej zdolnych. Są artyści o wyższej i
niższej pozycji w hierarchii prestiżów; artyści, którzy mieli więcej szczęścia i artyści,
którym szczęścia zabrakło.
O ocenianiu innych
5
[ Pobierz całość w formacie PDF ]