[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Lynn Raye Harris
Historia Antonelli
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Książę Cristiano di Savaré zapiął ostatni guzik swojej śnieżnobiałej koszuli, po-
prawił sztywno stojący kołnierzyk i z uwagą przyjrzał się sobie w lustrze. Jacht zakołysał
się lekko. Jego kajuta przypominała pokój w najdroższym hotelu. Książę pokonał ponad
trzy tysiące kilometrów, żeby wziąć udział w przyjęciu na statku. Mimo że nie był zmę-
czony, odczuwał silne napięcie. Zaciśnięte usta i zmarszczone czoło sprawiały, że wy-
dawał się znacznie starszy. A przecież miał dopiero trzydzieści pięć lat.
Będę musiał coś z tym zrobić, pomyślał. Jego zadanie na dzisiejszy wieczór nie na-
leżało do najprzyjemniejszych, ale wiedział, że nie ma innego wyjścia. Zmusił się do
uśmiechu. Tak, to powinno wystarczyć, pomyślał.
Kobiety od dawna ulegały jego czarowi. Wiedział, że może liczyć na swój urok.
Zdecydowanym gestem włożył smoking i koniuszkiem palca strzepnął pyłek z ra-
mienia. Wiele bym dał, żeby wiedzieć, co Julianne powiedziałaby, patrząc na mnie teraz.
Wiele bym dał, żeby zobaczyć ją znów, choć przez chwilę. Tę maleńką zmarszczkę na jej
czole, gdy była na czymś skupiona. Teraz na pewno tak by się zmarszczyła. Poprawiłaby
mi krawat i zażartowała, żebym przestał udawać takiego gbura.
Cristiano odwrócił się od lustra. Nie chciał na siebie patrzeć. Nie kiedy myślał o
swojej zmarłej żonie. Byli małżeństwem tak krótko i tyle czasu upłynęło, że czasem nie
potrafił już sobie przypomnieć, jaki dokładnie odcień miały jej włosy lub jak brzmiał jej
śmiech. Czy to było nieuniknione?
Wiedział, że tak. Czuł jednocześnie i złość, i smutek. Julianne zapłaciła najwyższą
cenę za to, że została jego żoną. Nie mógł sobie wybaczyć, że pozwolił jej umrzeć, choć
przecież mógł temu zapobiec. Powinien był temu zapobiec.
Minęło już cztery i pół roku, odkąd Julianne wsiadła do helikoptera lecącego na
granicę między Monteverde i Monterosso, gdzie trwały walki. Miał wtedy złe przeczu-
cia, nie powinien jej był pozwolić lecieć samej.
Julianne była studentką medycyny i upierała się, że chce towarzyszyć mu w tej mi-
sji pokojowej. Gdy w ostatniej chwili okazało się, że musi odwołać swój udział, powi-
nien był ją nakłonić, żeby też zrezygnowała.
Jednak ona przekonywała go, że nowo koronowana księżniczka powinna zrobić
coś na rzecz pokoju z Monteverde. Była Amerykanką, więc czuła się bezpiecznie w obu
krajach. Była przekonana, że może im pomóc.
Dał się przekonać jej argumentom. Tak bardzo teraz tego żałował.
Cristiano zamknął oczy. Gdy się dowiedział, że Julianne i trzech innych pracowni-
ków zginęło od wybuchu bomby podłożonej przez żołnierzy Monteverde, poczuł roz-
pacz, jakiej nigdy wcześniej ani później nie doświadczył.
Nie wierzył w miłość od pierwszego wejrzenia, ale Julianne od razu mu się spodo-
bała. Było między nimi jakieś niezwykłe przyciąganie. Był pewien, że poślubienie jej
było bardzo dobrą decyzją.
Tyle że okazało się tragiczną. Zwłaszcza dla niej.
Tak naprawdę ożenił się z nią z bardzo egoistycznych pobudek. Potrzebował żony,
ale nie chciał, żeby to ojciec podjął za niego tę decyzję. Poślubił więc piękną, odważną
kobietę, którą ledwie znał, ale idealnie pasowali do siebie w łóżku i bardzo ją polubił.
A ona mu uwierzyła, że mogą być razem szczęśliwi! Jak się okazało, to był jej
błąd.
Basta
!
Zmusił się, żeby pomyśleć o czymś innym. Jeżeli natychmiast nie przestanę
wspominać, nie będę w stanie przeprowadzić mojego planu, pomyślał. Te czarne dni na-
leżały już do przeszłości. Wyznaczył sobie teraz nowy cel i wiedział, że nie spocznie,
nim go nie zrealizuje.
Monteverde. I księżniczka. To po to przyjechał.
- Czy to nie cudowny wieczór?
Księżniczka Antonella Romanelli wychodząc ze swojej kabiny, stanęła twarzą w
twarz z mężczyzną, który opierał się o pokładową barierkę. Ocean lekko falował, koły-
sząc jacht. Gdzieś w porcie ktoś się głośno roześmiał. Jednak księżniczka nie zwracała
uwagi na otoczenie. Nie mogła oderwać wzroku od mężczyzny stojącego przed jej ka-
jutą. Jego czarny frak ginął w ciemnościach nocy, tak że widziała jedynie lekki zarys
sylwetki na tle świateł Canta Paradiso. Zrobił krok do przodu i w świetle lamp jachtu
ukazała się jego twarz.
Natychmiast go rozpoznała, choć nigdy wcześniej się nie spotkali. Tylko jeden
mężczyzna na świecie miał tak kruczoczarne włosy, tak ostre rysy twarzy i jednocześnie
tak delikatne usta. I to był ostatni mężczyzna, którego się spodziewała tu spotkać.
Antonella wzięła głęboki wdech i starała się dowieść, że nie na darmo uważano ją
za ogromnie opanowaną i zdystansowaną osobę. Boże drogi, co on tu robi? Czego chce?
Czy wie, w jak trudnym położeniu się znalazłam?
Skąd mógłby o tym wiedzieć? - skarciła się w myślach.
- Widzę, że odebrało ci mowę na mój widok - powiedział.
Antonella przełknęła ślinę, starając się jednocześnie uspokoić serce trzepoczące jej
się w piersi. W rzeczywistości był jeszcze przystojniejszy niż na zdjęciach. Wydawał się
też bardziej niebezpieczny. Czuła bijące od niego przedziwne napięcie.
- Skądże znowu - odparła. - Po prostu mnie pan zaskoczył.
Dokładnie przyjrzał się jej figurze.
- Nie zostaliśmy sobie przedstawieni - zaczął miękkim głosem. - Jestem Cristiano
di Savaré.
- Wiem, kim pan jest - odparła Antonella i natychmiast zdała sobie sprawę, że zbyt
szybko zareagowała na jego słowa.
- Spodziewałem się tego.
Zabrzmiało to jak kpina.
- A czemuż to miałabym nie rozpoznać koronowanego księcia Monterosso?
Największego rywala mojej ojczyzny. Z trzech siostrzanych krajów - Montebianco,
Monteverde i Monterosso - te dwa ostatnie trwały ciągle w stanie wojny. Antonella po-
myślała o żołnierzach z Monteverde, którzy stacjonowali tej nocy na wiecznie niespo-
kojnej granicy, o ogrodzeniach z drutu kolczastego, o minach i czołgach.
Stacjonowali tam, żeby się upewnić, że jest bezpieczna. Że wszyscy ludzie w
Monteverde są bezpieczni. Poczuła, że nie może zawieźć ani ich, ani reszty swoich pod-
danych. I nie zawiodę ich, pomyślała. Nie pozwolę, żeby mój naród zniknął z po-
wierzchni ziemi tylko dlatego, że mój ojciec jest tyranem, który doprowadził kraj do
bankructwa.
- Podejrzewałem, że mnie poznasz - powiedział chłodno.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amelia.pev.pl