[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Tak lekko

tak lekko

ubyć z zapachu

z barwy

po prostu

pod głowę ramię

i zasnąć

 

wiatr nie obudzi

pszczoła

ciemnymi skrzydłami nie ugłaszcze

 

ziemi

oddać siebie

tak bardzo

że już niczym nie zostać

i nigdzie

 

 

W środku mnie

w środku mnie

rozrasta siÄ™ drzewo

gałęzie ciasno

przylegają do moich żył

korzenie

krew moja pijÄ…

brunatniejÄ…

zaschłe usta moje

w środku mnie

panoszy się głód

jak żołnierz pośród zdobytego miasta

 

dzień jest biały

jak rozżarzona krew

bez horyzontu

na którym

mogłabym postawić moją miłość

powiedzieć

żyj

 

 

Kiedy umrÄ™ kochanie

kiedy umrÄ™ kochanie

gdy się ze słońcem rozstanę

i będę długim przedmiotem raczej smutnym

 

czy mnie wtedy przygarniesz

ramionami ogarniesz

i naprawisz co popsuł los okrutny

 

często myślę o tobie

często piszę do ciebie

głupie listy - w nich miłość i uśmiech

 

potem w piecu je chowam

płomień skacze po słowach

nim spokojnie w popiele nie uśnie

 

patrząc w płomień kochanie

myślę - co też się stanie

z moim sercem głodnym miłości

 

a ty nie pozwól przecież

żebym umarła w świecie

który ciemny jest i który chłodny

 

 

 

Czy świat umrze trochę

czy świat umrze trochę

kiedy ja umrÄ™

 

patrzÄ™ patrzÄ™

ubrany w lisi kołnierz

idzie świat

 

nigdy nie myślałam

że jestem włosem w jego futrze

 

zawsze byłam tu

on - tam

 

a jednak

miło jest pomyśleć

że świat umrze trochę

kiedy ja umrÄ™

 

 

 

Żyje się tylko chwilę

żyje się tylko chwilę

a czas -

jest przezroczystą perłą

wypełnioną oddechem

 

a meble sÄ… kanciaste

a ciało - delikatne

a ziemia - wszędzie płaska

a niebo - nieosiÄ…galne

 

miłość jest słowem

mózg - metalową skrzynką

nakręcaną codziennie

srebrnym kluczem ułudy

 

ciekawości by wiedzieć

pragnienia aby znać

pożądania by błyszczeć

uporu aby istnieć

 

a litość jest wątłym kwiatem

delikatnym kwiatem

który czasem zakwita w snach

 

 

 

Śmierć

mędrzec

wpatrzony w twojÄ… smutnÄ… twarz

białą

nic nie wie o tobie

oprócz tego

że unicestwiasz ciało

rozsypujesz ciało

hojnie

wzbogacasz pyłem wiatr

 

kiedy cię poją kadzidłem

obiecujesz odejść

niechętnie

snujesz się przez kościół

wzdłuż

smugÄ… kadzidelnego dymu

 

oni myślą że ciebie nie ma

jesteÅ›

jesteÅ›

bo jakżeby inaczej

można było nie żyć

 

dla przyrodnika

jesteś zagadką jak życie

 

dla fizyka

przeistoczeniem materii

 

dla wierzÄ…cego

przejściem do innego bytu

 

dla cierpiÄ…cych

wyzwoleniem

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amelia.pev.pl