[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Winckle – „człowiek w rogowych okularach”, czyli historia Harolda Lloyda
Harold Clayton Lloyd przyszedł na świat 20 kwietnia 1893 roku w Burchard w Nebrasce. Pierwsze doświadczenia z teatrem zdobył bardzo wcześnie, bo już jako pięciolatek. Dzięki swojemu bratu – suflerowi - statystował w Makbecie wystawionym w Denver. Jako nastolatek zafascynowany był cyrkiem, sztukami magicznymi i prestidigitacją. Należał do trupy Johna Connora, który wprowadził go w świat teatru klasycznego i bulwarowego. W wieku 19 lat uczył się w High School w San Diego, równocześnie uczęszczając na kursy sztuki dramatycznej. To właśnie w San Diego ma miejsce jego pierwsze spotkanie ze środowiskiem ludzi kina. Zimą 1912 roku ekipa Edison Motion Picture Company kręciła tam zdjęcia plenerowe. Potrzebowali statystów. Sam Lloyd pamięta to następująco:
Byłem jednym z pierwszych, którzy się zgłosili. Zagrałem półnagiego Indianina, który białemu człowiekowi podawał kolację. Takie były moje filmowe początki.
Wbrew pozorom Lloyd był filmem zawiedziony, a swoją przyszłość wiązał ze sceną teatralną. Zmuszony był jednak do samodzielnego utrzymania (jego rodzina mieszkała w Los Angeles), dlatego wybrał „gorsze” w jego mniemaniu kino i za kwotę 3 dolarów dziennie statystował w EMPC. Szybko zwrócił na siebie uwagę zdobytymi w teatrze umiejętnościami, zwłaszcza charakteryzatorskimi. Wraz z Edison Motion Picture Company wyjechał do Nowego Jorku, gdzie dostał propozycję pracy w firmie Universal. Zaprzyjaźnił się tam z Halem Roachem, który niebawem zostaje producentem. Firmę postanawia rozkręcić od kręcenia burlesek, na których gwiazdę przewidział...właśnie Llodya. Harold miał jednak mieszane uczucia – nigdy bowiem nie myślał o sobie jako wykonawcy ról komicznych. Początkowo nakręcili 12 filmów z serii Willie Work (Wiluś Praca). Seria jednak nie cieszyła się powodzeniem. Lloyd zawiedziony przeniósł się do Macka Senneta i jego Keystone Company. W tym czasie jednak w wytwórni Pathe obejrzano- z dużym opóźnieniem-przyniesiony przez Roacha film Just Nuts (Sami wariaci). Wytwórnia zadowolona z efektu zaproponowała Roachowi kontynuację. Lloyd nawiązał więc znów współpracę z Roachem. Tak powstaje seria Lonesome Luke (Samotny Luke), zawierająca 100 filmów i będąca najprawdopodobniej najdłuższą serią w historii kina.
Harold jednak w roli Luke’a czuł się źle. Zdecydował się na dość rewolucyjny w tamtych czasach krok: postanowił występować bez charakteryzacji. W taki oto sposób powstaje życiowa postać Lloyda, Winckle: w starannie skrojonym garniturze, bez żadnych udziwnień i śmiesznych dodatków. Strój ten uzupełniał (nie zawsze) słomkowy kapelusz, laseczka (czasem) oraz – atrybut najważniejszy – rogowe okulary, najsławniejsze okulary w dziejach świata. Pierwszym filmem z wiekopomną postacią Winckle’a jest Over the fence. Od 1919 roku Lloyd kręcił filmy dwuaktowe, m.in. Bumping into Broadway (Zderzenie na Broadwayu), uznawany za pierwsze arcydzieło Harolda. Zawiera cechy charakterystyczne dla dojrzałego stylu aktora – spektakularne sceny pościgowe i akrobacje. Dzięki postaci Winckle’a Harold Lloyd został najbardziej rozpoznawanym – i najbogatszym- aktorem w Ameryce. Zawarł kontrakt z Pathe na 100 tysięcy dolarów, co było sumą wręcz bajeczną. Dobra passa została przerwana 24 sierpnia 1919 roku. Podczas kręcenia zdjęć reklamowych do filmu Haunted Spooks (Pojawiające się upiory) bomba - artefakt, od której Lloyd odpalał papierosa, wybuchła. Lloyd w wyniku wypadku spędził siedem miesięcy w szpitalu; stracił też palec wskazujący i kciuk. Niewiele osób wiedziało, że zastąpiła je kauczukowa proteza – w świetle tego faktu sportowe wyczyny Harolda tym bardziej są godne podziwu.
Po powrocie do zdrowia Lloyd dalej kręcił dwuaktówki, m.in. High and Dizzy (Wysoko i z zawrotami głowy), gdzie po raz drugi w jego karierze pojawia się scena uznana za Lloydowski „znak fabryczny”: Winckle w pozycji „człowieka – pająka” zawieszony jest na gzymsie wieżowca, gdzie wykonuje niesamowite ewolucje. W 1921 powstały cztery filmy trzyaktowe. Co ważne, jeden z nich, I do (Tak, oczywiście), został skrócony do dwóch aktów w wyniku pokazu przedpremierowego (preview), a praktykę tę wprowadził właśnie Harold Lloyd. W roku tym powstała też pierwsza długa komedia z udziałem Lloyda. Godzinny A Sailor Mad Man (Marynarz wbrew woli) przez niektórych historyków kina uznawany jest za najlepszy jego film. Rok 1922 przyniósł pierwszy pełnometrażowy film z udziałem Harolda – Grandma’s Boy (Nowoczesny Don Kichot) oraz najsłynniejszy ze wszystkich filmów w karierze aktora – Safety Last (Jeszcze wyżej). Powstanie filmu Harold Lloyd wspomina następująco:
Spacerowałem ulicami Los Angeles i nagle zobaczyłem zbiegowisko – tłum ludzi zebrał się wokół Brockham Building. Dowiedziałem się, że za chwilę „człowiek – pająk” będzie się wspinał po ścianie na szczyt drapacza (...). Zrobiło to na mnie tak wielkie wrażenie, że kiedy doszedł do trzeciego piętra, nie mogłem dłużej patrzeć. Serce skakało mi do gardła (...)Wdrapał się na samą górę i tam – szczyt wszystkiego – zaczął wykonywać ewolucje na rowerze na samym brzegu dachu wieżowca (...). Długo nie mogłem przyjść do siebie. Był to przykład niesłychanej odwagi i niewiarygodnej zręczności. [Akrobata] Nazywał się Bill Strother. Gdy przyszedł [do studia] zaangażowaliśmy go natychmiast, chociaż nie wiedzieliśmy jeszcze, co miałby robić. Ale pomysł już był: karkołomna wspinaczka na szczyt drapacza nieba. Zapędziliśmy do roboty scenarzystów, żeby jak najspieszniej wymyślili jakąś prostą intrygę.
Rok późniejszy 1923, to rok dla Lloyda przełomowy. Jego światowa popularność sięgnęła zenitu. O jego wysokiej pozycji świadczy fakt, że został członkiem Klubu Najbogatszych Obywateli Stanów Zjednoczonych. Rozstał się też z producentem Halem Roachem i założył własną wytwórnię Harold Lloyd Corporation. Swoje studio zbudował przy Bulwarze Santa Monica. Pierwszy film wytwórni Lloyda to Girl shy (Ach, te dziewczęta). Inny film, The Freshman (Męczennik sportu albo Niech żyje sport!) wielu historyków kina uznaje za jego szczytowe osiągnięcie. Znalazł się on na szczycie box office’u w 1925 roku, pobijając Gorączkę złota Charliego Chaplina. Trzy lata późniejszy Speedy (Haroldek, trzymaj się) to ostatni niemy film Lloyda, który raczej utrzymany został w konwencji dramatycznej, niż burleskowej. Zawiera też mnogość napisów wyjaśniających zakręty perypetii – jest to wyraźny symbol schyłku kina niemego i ogromnej potrzeby słyszalnego słowa. Lloyd zresztą jest jedynym z wielkich królów burleski, który z powodzeniem przekroczył próg kina dźwiękowego.
Gdy 6 października 1927 powstał Śpiewak Jazzbandu Croslanda, Harold niemal bez zastanowienia i z odwagą przeszedł na nowy, udźwiękowiony system. Film Welcome Danger (Rozkoszne niebezpieczeństwa) stanowi jeden z dowodów – powstał co prawda jako film niemy, ale dograno do niego dialogi. Inny film dźwiękowy, Feet first (Nóżki przede wszystkim) to w rzeczywistości remake Safety Last. Chyba po raz pierwszy Harold w swojej karierze zaczął przeżywać pewien kryzys: brakuje mu weny twórczej, ciekawych pomysłów, posądzany jest o autoplagiaty, zmaga się też z nową techniką. Ostatnim filmem, który odnosi sukces jest Movie Crazy (Kinomaniak). Następne produkcje są już tylko jałowym reliktem dawnej świetności ich twórcy. W 1938 roku burleska filmowa stanowi zamknięty rozdział, a Harold Lloyd przestał być modnym i uwielbianym bożyszczem Ameryki. Ostatni film w karierze Haroldka (jak nazywano go w naszym kraju) to Mad Wednesday (Fatalna środa). Chodź Lloyd nie stanowił już w tym czasie dla Hollywood dobrej lokaty kapitału, był poszukiwanym konsultantem, ekspertem od problemów technicznych komedii i znakomitym gagmanem na usługach gwiazd młodszego pokolenia. Szerszej publiczności przypomniał się dwoma filmami montażowymi z lat 1962-1963: Harold Lloyd’s World of Comedy (Komiczny świat Harolda) oraz The Funnyside of Life (Śmieszna strona życia), które zawierały najlepsze fragmenty jego dawnych filmów. Dziesięć lat przed premierą Komicznego świata Harold Lloyd został uhonorowany Oscarem za całokształt twórczości.
Po wycofaniu się ze świata artystycznego życie Harolda nie należało do najbardziej udanych: wszyscy członkowie jego rodziny borykali się z alkoholizmem, relacje z żoną i dziećmi były nieudane. Trudną sytuację rodzinną Lloyd próbował odreagować poprzez różnorodne pasje. Pochłaniała go archeologia, entomologia, sztuki plastyczne (jego abstrakcyjne pracy miały wystawę w 1953 roku w Los Angeles) oraz fotografia, w której miał wybitne osiągnięcia, zwłaszcza jeżeli chodzi o fotografię kolorową i stereoskopową, której był twórcą. Bardzo dobrze grał też w golfa. Pomimo jednak powszechnej sławy, jaka go otaczała, ostatnie lata życia spędził w kompletnej izolacji jedynie w towarzystwie pielęgniarki, przeżywając fobie, paranoję i depresję.
Harold Lloyd zmarł 8 marca 1971 roku w swojej posiadłości Greenacres w Beverly Hills, pozostawiając po sobie fortunę o niebotycznej wysokości 100 milionów dolarów. Obecnie jego dom stanowi muzeum poświęcone jego osobie oraz innym wielkim niemej burleski i niemego kina.
Twórczość Harolda Lloyda można podsumować następująco:
W okresie 1913-1947 zagrał w przeszło 200 filmach – 190 krótkometrażowych, i 18 pełnometrażowych. Pierwszy zastosował w burlesce metody realizacji i taką technikę, która dotychczas stosowano wyłącznie w filmach poważnych. Dużą wagę przywiązywał do plastycznej urody zdjęć i kompozycji kadru. Krytycy mówili o nim „geniusz komedii”. Ani Chaplin, ani Keaton, ani Langdon nie wkładali tylu starań, „naukowej” wiedzy i wysiłku w opracowywaniu gagów; nikt tak bardzo nie zabiegał też o intensywność śmiechu i nieskazitelną konstrukcję filmów. Wielu krytyków uważa jednak, że Harold jako postać filmowa jest synonimem pustki i braku konsystencji, zawieszony jest w społecznej próżni. Oskarżają go o niezwykle komercyjne i konsumpcyjne podejście do sztuki filmowej. Według nich film nie był dla Lloyda celem, ale środkiem do sukcesu i milionów. Jego ambicją był doraźny sukces, który stanowił jedyną motywację pracy. Obce mu były filozoficzne i moralne aspiracje. Nie starał się przekazać przesłania. Robił wyłącznie to, czego od niego oczekiwano i czego się spodziewano. Stanowisko krytyków i historyków zdaje się potwierdzać twórcza dewiza Harolda:
Jeśli wiesz, że widz oczekuje czegoś od Ciebie, jeśli jesteś w stanie mu to dać, to nie zwlekaj i daj mu to. Nie ma uniwersalnych recept śmiechu. Co śmieszy jednych, smuci innych, przyprawia o wściekłość trzecich, nudzi czwartych.
Jedno jest jednak pewne: Harold Lloyd jako Winckle, chcąc czy nie chcąc, zamierzenie bądź nie, głosił swą grą postawę uniwersalnego optymizmu, stając się przez to postacią niezapomnianą i ponadczasową.
1
[ Pobierz całość w formacie PDF ]