[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Harry Potter i Zemsta Władcy Mroku

 

 

 

 

Rozdział 1"początek"

 

 

To było chłodne lato, na Private Drive, wszyscy mieszkańcy siedzieli w domu przed kominkiem grzejąc zimną dupe i popijali ciepłą herbatę z cytrynką. Tylko jeden chłopiec o imieniu Harry Potter przechadzał się po ulicy i rozmyślał. Tak to był ten Harry Potter "chłopiec,który przeżył" czy jak kto woli "wybraniec", był on czarodziejem i to nie  takim zwykłym czarodziejem. W wieku 1 roku zamordowali mu rodziców, przez największego czarnoksiężnika LordaVoldemorta, następnie chciał zabić Harry’ego ale mu nie wyszło po przez miłość jego matki, która oddałaza niego życie. Po tym zdarzeniu została mu tylko blizna w kształcie błyskawicy. Następnie został przeniesiony do jedynej żyjącej rodziny Dursley'ow, był tam traktowany do 11 roku życia jak szmata, spał w komórce. Wszystko się zmieniło w wieku 11 lat jak przysłano mu sowę(może nie jedna:D)o tym ze od 1 września Będzie uczestniczył do Szkoły Magicznej  Hogwart, wszystko wyjaśnił mu Hagrid jego nowy przyjaciel. Już w pierwszym roku w Hogwarcie spotkał się z Voldemortem, poraz drugi go przechytrzył,  pomagało mu dwoje przyjaciół Hermiona Garanger z rodziny mugoli(szlama) i Ron Wesley czystej krwi czarodziej. Podczas drugiego roku spotkał się z Tomem Riddle alias LordVoldemort, pokonał bazyliszka i dowiedział się ze mówi w języku węzy, czyli ze jest wężousty.Następnego roku dowiedział się, sie że ma ojca Chrzestnego o imieniu Syriusz który przebywa w azkabanie. Więzieniu dla Czerodzieji. Pod koniec 3 klasy dowiaduje się,sie ze to nie Black zdradził jego rodziców a Peter Pettigrew czwarty huncwot,  Harry wraz z przyjaciółmi uwalnia Syriusza od pocałunku  śmierci oraz pomaga mu uciec na hipogryfie. Turniej Trójmagiczny.. To był czwarty rok wierny śmierciorzerca czarnego pana wrzucił nazwisko Harry’ego do czary oraz zaczarował ją tak aby wylosowała czterech reprezntantów.W pierwszym zadaniu miał przechytrzyć smoka i zdobyć złote jajo, wykazał się na miotle jako najleprzy szukający Hogwartu.W drugim zadaniu miał uwolnić swojego przyjaciela Rona Weasley'a z jeziora w którym czaiło się wiele niebezpieczeństw,trzecie zadanie było ostanie i najgorsze, labirynt.Zdobyl puchar wraz z Cedrikiem.

Puchar okazał sie świstoklikiem i przeniósł ich na cmentarz,tam odrodził sie Voldemort z krwi wroga(Harrego)

kosci ojca.Pettigrew zabil Diggory'ego.Zakon feniksa, zakon,który zrzesza ludzi by pokonać Voldemorta, dowiedział się

że w tym zakonie uczestniczyli kiedyś jego rodzice. Podkoniec roku wyruszył do ministerstwa z kilkoma osobami z grupy gwardii Dumbledore'a.. Teraz sobie pluł w brode że tak się nazwali..Aby odbić jego ojca Chrzestnego, Blacka. Jednak okazała się to pułapka,Właśnie,dlatego teraz Harry rozpaczał, zginął jego ojciec chrzestny, ale czy na pewno zginął?Chodząc tak rozmyślał nad swoim życiem warto żyć? Nie ma rodziców ojca chrzestnego, nawet stracił już mentora Albusa  Dumbledore’a ,jak on go nie  nawiedzi ! .

 

- To przez niego!jak by powiedział mi o przepowiedni może Syriusz by nie umarł.

 

Siadnął na ławce i siedział tak do późnej godziny tak odpoczątku wakacji. Jeszcze raz popatrzył w niebo zobaczył tą

 

Gwiazdę o imieniu Syriusz.. Psią gwiazdę... Usłyszał, że coś poruszyło się w krzakach i zobaczył kawałek czarnej szaty.

-Znów go pilnują-powiedział cicho do siebie

-Cześć Harry

- Witam profesorze

-jaki tam profesorze mów mi po prostu Lupin albo Remus

- dobrze Remusie

- czemu Harry nie idziesz do domu? Jak się czujesz po śmierci Sy…r iu sz a?

- to moja wina jakbym nie poszedł tam to on by żył a tak to teraz nie mam nawetjego!

-Harry nie obwiniaj się to Nie twoja wina, a masz przecierz przyjaciół masz mnie! Przyjaciela twoich rodziców, i twojego przyjaciela!

- Przyjaciół! Jak można nazwać Rona I Hermione przyjaciółmi?! Oni nie mają pojęcia,co ja teraz przeżywam i nawet nie raczą mi napisać listu! A w ogóle, po co mnie pilnujecie?? Dumbledore dalej chce mieć przy sobie złotego chłopca? Phi..

- Harry, profesor Dumbledore ! A co do Rona i Hermiony to są zajęci.. Molly niedaje im wytchnienia i sprzątają.. Kwaterę – to dodał ciszej

- taa profesor,nie nienawidze go! , Nie ufam mu, i mogę mu mówić jak tylko mi się podoba, Dobranoc

- Dobranoc Harry, speszył się Lupin

Wszedł do domu i trzasnął drzwiami!

- co ty sobie gówniarzu myślisz że możesz sobie trzaskać drzwiami!! MY TU ŚPIMY!! – Odezwał się wuj Veron , a po drugie to o której się wraca do domu??

- Nie twoja sprawa wuju!!

-Marsz na górę, i nie dyskutuj, widząc, że Harry otwiera usta

Harry wyszedł po schodach i wszedł do pokoju, łóżko koło okna, klatka Hedwigicała upierzona ubrania porozrzucane po pokoju, ten pokój wyglądał jakby  po nim tornado przeszło.

Zobaczył na kalendarz 30 lipca, jutro moje urodziny pomyślał, położył się na łóżku,po dłuższym rozmyślaniu dopadł go sen Morfeusza.

 

 

 

*

Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeee!! Obudził się z wrzaskiem, tak śniło mu się jak Bellatriks użyła zaklęcia na Syriuszu i wpadł za kotarę…

Rozglądnął się , zauważył 5 sów siedzących na jego łóżku, wziął pierwsza i otworzył.              

 

 

 

  Siema Stary!!

 

Co tam u ciebie mam nadzieję żedobrze cię traktują mugole? Ja z Hermioną

   Jestem Sam-Wiesz-Gdzie, i czekamy na Ciebie.Nie mogę się doczekać kiedy

    przyjedziesz mam nadzieję ze na nie długopozdrawiam

                                                        

                                                                                                               Ron.

Otworzył paczkę i zobaczył pełno słodyczy i książkę Pt” triki najlepszego szukającego”

Uśmiechnął się i wzioł się za następną  sowe.Druga była od Hermiony też mu złożyła życzenia i pisała że są z Ronem wKwaterze. Dostał od niej Książke „ jak zostać aurorem”

Nastepna była z pieczątką Ministerstwa pomyślał że to sumy ale się pomylił list był takiej treści

         

 

                                                  Szanowny Panie Potter

 

Na początku chciałbym Pana przeprosić za to że nie uwieżylismy Panu o odrodzeniu Tego-Którego- Nie –Wolno-Wymawiać. Mam nadzieje że przyjmuję Pan przeprosiny, a w ramach przeprosin pozwalam Panu na używanie wszystkich zaklęćjak i Niewybaczalnych, licencje na teleportacje i świstokliki , z poważeniem …

                                                                                                       Korneliusz Knot

                                                                                                                    MinisterMagi

 

Harry aż nie mógł uwierzyć mógł czarować ,zastanawiał się po co mu zaklęcia niewybaczalne przecież nie będzie ich używał…sam nie wiedział w jakim jest błędzie.

 

Ostatnie listy były od Zakonu (kupili mu słodycze,) ale się postarali pomyślał.A ostatni był od Dumbledora nie czytając potargał go i wyrzucił do kosza!

-Miłośnik Dropsów, myśli że dalej mu ufam, Przekona się na co stać Harry'ego Pottera, ZEMSZE SIĘ!

-Chłoszczyść jedno zaklęcie i po brudzie.

- Reparo – i klatka Hedwigi naprawiona, no własnie Hedwigi już nie ma 3 dzień,pewnie jest na łowach.

Położył się na łóżku i tak rozmyślał do wieczora, by wieczorem, jak co dzieńwyjść na spacer i pomyśleć.

- Potter tylko masz przyjść dziś wcześniej!- Zadarł się za nim Vernon

-Postaram się!- Odwarknął mu

Dziś miał wieksze szczęście i nie spotkał nikogo, kto go pilnuje

- A może go już nie pilnują, może Lupin powiedział wszystko Dropsowi, i już ma mnie dośc? Niee, on za wszęlką cenę chce mieć mnie przy sobie. Pewnie Snape  jest na staży!

Pochodził tak po parku usiadł na ławeczce, jeszcze nierozwalonej przez wielkiego D i jego Bandy! Jak co dzień posiedział na niej i poszedł do domu.

Szedł w strone Nr 4 . urósł troche i już nie był taki chłudy. Wyszedł schodamina górę do pokoju i zarobił sobie prysznic Po tejże męczącej czynności

ledwo co położył się na łóżku i już zasnął

 

 

 

 

 

Rozdział 2 "Ucieczka"

 

Harry obudził się w nie najlepszym nastroju. Ziewnął potężnie i usiadł na łóżku. Nieprzytomnym wzrokiem rozejrzał się po pokoju i wziął czystą bieliznę. Szybko wziął kolejny prysznic i ubrał slipy. Popsykał się dezodorantem i popatrzył w lustro… Zielone oczu koloru zaklęcia śmierci patrzyły na niego zza okrągłych okularów.. Sam siebie nie poznawał.. Włosy nie sterczały mu na wszystkie strony tylko delikatnie na boki.. Wyglądał naprawdę przystojnie (ten obrazek obok). Westchnął zrezygnowany.. Przecież nie będzie płakał.. Tu zachichotał. Ubrał czarne Jeansy, podkoszulek i bluzę z kapturem (wszystko czarne? O.o drugi stecVś się rodzi :D dop. Autora), po czy zeszedł na śniadanie. Dursleyów jeszcze nie było.. Tym lepiej.. Otworzył lodówkę i zmarszczył śmiesznie nochal.. Same jedzenie dla królików.. 0 Mięsa..

 

-jak tak dalej pójdzie to będę musiał jeść na mieście – pomyślał poirytowany Harry.

 

Wszedł do przed pokoju i ubrał buty.. W kieszeni znajdował się banknot o wartości 100 funtów.. Super.. Może na małe śniadanie..?

 

Parku, za którym był jedyny sklep spożywczy na Privet. Szedł wolnym krokiem zapominając Wyszedł na zewnątrz i zamknął za sobą drzwi.. Powolnym krokiem skierował się w stronę o Bożym świecie, mijając ludzi spieszących się do pracy oraz biegających dla kondycji.. W końcu doszedł do spożywczaka.

 

-Dzień dobry.. Poproszę 2 drożdżówki. – Powiedział Harry wyciągając banknot

 

-a dzień dobry – uśmiechnęła się do niego sprzedawczyni – a ma pan drobne?

 

-nie przykro mi..

 

-nic nie szkodzi – powiedziała sprzedawczyni. I podała mu drożdżówki wraz z pieniędzmi- dziękuje

 

-to ja dziękuje – powiedział Harry zabierając drożdżówki do reklamóweczki i pieniądze chowając do kieszeni. Wyszedł ze sklepu i usiadł na pierwszej lepszej ławce i zaczął jeść śniadanie. Gdy skończył wyrzucił reklamówkę do kosza i zaczął robić to, co zwykle.. Spacerować.. Nim się spostrzegł doszedł do Privet.. Ale jaja! – Pomyślał – Dudi już nie śpi!

 

Jego kuzyn razem z ekipą jak ją nazwał Harry – idioci z privet rodem- szli szybko w stronę parku.. Po drodze napotkali jakiegoś chłopaka i od razu zaczął się cyrk.

 

-dawaj kase – powiedział cicho Dudley jednak Harry go usłyszał.

 

-n-nie mam! – Zapiszczał chłopczyk.. Miał może 10 lat.

 

-DAWAJ, BO NIE RĘCZE ZA SIEBIE!

 

Malec nie wiedział, co robić.. Popatrzył błagalnie na w stronę ludzi przechodzących obok. Jednak nikt nie przejął się tym albo raczej nie chciał stać na drodze pana Dudleya. Dudley zamachnął się dziko pięścią i uderzył młodego w brzuch. Chłopiec skulił się a po jego twarzy zaczęły spływać łzy..

 

Harry nie mógł na to patrzeć. Powoli podchodził do nich a ci wcale się tym nie przejmowali. Nawet go nie zauważyli

 

-Dudley..- Zaczął cicho zimnym jak lód szeptem, który przyprawiał o dreszcze.. Nie usłyszeli..- Dudley… - to już powiedział.. Kuzyn odwrócił się do niego i zamarł. Tak wściekłego kuzyna jeszcze nie widział.- DUDLEY!!!- Ryknął Harry i podszedł do niego z zadziwiającą prędkością i popchnął silno, tak, że grubas się wywrócił – ty zasrany pedale młodych będziesz bił?! Spróbuj szczęścia ze mną..

 

Dudley patrzył przerażony na twarz kuzyna. Jego oczy biły morderczym blaskiem a usta wyginały się w geście pogardy.

 

-Potter odejdź stąd, bo będzie z tobą źle – powiedział Piers ( czy jak mu tam było)

 

Harry odwrócił się do niego i w tym samym momencie uderzył go w twarz.

 

-wynoście się  stąd bo tracę nerwy – wysyczał Harry patrząc morderczo na chłopca o szczuropodobnej twarzy. Dudley przełknął głośno, śline i powiedział.

 

-idziemy..

 

Osiłki jak na „Aport” odeszli od Harry’ego i chłopczyka i zniknęli przy najbliższej uliczce.

 

-Wszystko ok.? – zapytał, Harry chłopca. Był to mały Mark Evans

 

-tak. Dziękuje – powiedział chłopiec patrząc na swego wybawcę.

 

-niema, za co. – Uśmiechnął się, Harry do niego – jakby zaczynali do ciebie to powiedz..

 

-dobra – ucieszył się Mark – to ja znikam.. Siostra znowu się wkurzy na Dudleya..

 

Harry wybuchł wesołym śmiechem.

 

-dobra.. Idź do siostry niech cię podkuruje – powiedział wesoło Harry czochrając go po włosach. Chłopak zachichotał i odszedł.

 

 

 

*

 

Snape siedział w krzakach ukryty pod peleryną niewidką… Pierwszy raz widział żeby Potter po pierwsze.. Ratował słabszych.. No i po drugie.. Takiego wściekłego go nie widział.. Miał go stąd zabrać jak najszybciej do kwatery jednak pozwolił sobie na małe przedstawienie. Gdy mały chłopiec poszedł sobie, ściągnął pelerynę i podszedł do Harry’ego.

 

-Potter spakuj się.. Mam cię transportować do kwatery.

 

Harry popatrzył na niego bykiem

 

-a, kto powiedział, że chcę?

 

-nikt.. Wykonuje rozkazy Dumbledora

 

-pieprzony dropsiarz – mruknął, Harry – zawsze decyduje za mnie.

 

-Potter jak ty się wyrażasz – warknął Snape

 

-Jak Harry Potter – powiedział spokojnie wybraniec – a co nie pasuje?

 

-NIE NIE PASUJE.. Idź po kufer.

 

Harry prychnął pogardliwie jednak poszedł po kufer. Wrócił z nim po paru minutach i popatrzył pytająco na profesora.

 

-złap się tego – powiedział Snape podając mu chusteczkę. Harry złapał ja i już po chwili poczuł szarpnięcie w okolicy Pępka i lecieliiii.. Pojawili się w kuchni kwatery głównej zakonu feniksa. W środku były trzy osoby.. Remus, pani Weasley oraz Bill Weasley.

 

-Dzień dobry – przywitał się Harry z delikatnym uśmiechem.

 

-Harry?! – Zdumiała się pani Weasley – to naprawdę ty?! Ale się zmieniłeś.. Jesteś głodny..? Ci mugole na pewno cię głodzili.. Patrzcie, jaki jest.. – Tu urwała.. Harry wcale nie był chudy.. Był dobrze zbudowany- zdrowy?!

 

-tak pani Weasley – zaśmiał się Harry – mugole mieli w lodówce tylko jedzenie dla królików wiec sam chodziłem do sklepu i kupowałem sobie jedzenie..

 

-acha – mruknęła z uśmiechem pani Weasley – jak cię dziewczyny zobaczą to chyba zemdleją z zachwytu!! Jesteś taki przystojny!

 

Harry uśmiechnął się do niej rozbrajająco i pozwolił żeby go przytuliła.

 

-dziękuję..

 

-Jak tam Harry? – Zapytał Remus

 

-A spokojnie.. – Zaśmiał się Harry.

 

-Emm.. Prof. Dumbledore chce z tobą rozmawiać – powiedział niepewnie wilkołak

 

Harry skrzywił się delikatnie

 

-a może ja nie chce?

 

-kultura tego wymaga – odpowiedział Remus szczerząc zęby.

 

Harry zachichotał i uściskał Billa

 

-jak tam Bill? – Zapytał wesoło.

 

-a wspaniale – uśmiechnął się rudzielec. Był ubrany w zwykłe Jeansy i podkoszulek.

 

-dobrze ci tam płacą? – Zapytał Harry.

 

-tak.. Bardzo.. A co tam u ciebie?

 

-aa, lajten – mruknął Harry – gdyby nie to, że stary dropsiarz mnie denerwuje to wszystko by było spoko..

 

Bill wybuchł śmiechem a pani Weasley popatrzyła na niego krytycznie.

 

-dalej jesteś na niego zły? – Zapytała kobieta.

 

- taak.. Jeśli dzisiaj go nie wyklnę na spotkaniu to będzie cud..

 

-aha – westchnęła pani Weasley- Harry proszę cię.. Panuj nad sobą..

 

-ja? – Zamrugał niewinnie – najwyżej dojdzie do mordobicia..

 

Bill westchnął poirytowany

 

-Harry zmieniłeś się.. Przesiąkasz ironia..

 

-(taki jest żywot Steca..:P) E tam nie mogę się czasem powstrzymać.. Chyba nie macie mi tego za złe?

 

-niee – zaśmiał się Bill a Remus mrugnął do niego – przecież wiemy, w jakiej jesteś sytuacji.

 

-dropsiarz powiedział wam o przepowiedni? – Zapytał niepewnie Harry.

 

-nom.. Już dawno – powiedział Remus.

 

Harry zamknął oczy i odetchnął głęboko 10 razy.

 

-idę.. – Powiedział cicho Harry wyszedł z kuchni. Gdy tylko wyszedł rozległo się głośne przeklinanie.

 

-SZLAMY MĘTY SZUMOWINY..(…)

 

-ZAMKNIJ SIĘ STARA TORBO! – Warknął Harry w stronę portretu.

 

-JAK ŚMIESZ DO MNIE TAK MÓWIĆ SZLAMOWATY PSIE.

 

-ARYSTOKRATYCZNA DZIWKA

 

-SZUMAWINA..

 

-PIESEK VOLDEMORTA

 

-ROZTRZEPANA SZCZOTA!

 

-ZOOFILKA!

 

-ŚMIEĆ!

 

-SZMATA

 

-JAK ŚMIESZ TAK DO MNIE MÓWIĆ – wrzasnęła pani Black.

 

-SSIJ MI POD PACHĄ! JAK SYRIUSZ MÓGŁ SIĘ ZRODZIĆ Z TAKIEJ SZKARADY! VOLDEMORT JEST OD CIEBIE ŁADNIEJSZY!

 

-NIE MÓW O TEJ HAŃBIE MEGO ŁONA!!...

 

Harry trząsł się jak w febrze, wyciągnął różdżkę i wrzasnął

 

-Diffindo !

 

Promień poleciał w stronę przerażonej pani Black. Obraz rozpadł się na kawałeczki a Harry stał i oddychał głęboko wytrącony z równowagi.

 

Za nim stali chyba wszyscy domownicy Grimmauld place nr 12 i patrzyli się na niego z szeroko otwartymi oczami.

 

-Harry? – Zapytała niepewnie dziewczyna z burzą brązowych włosów na głowie.

 

Harry odwrocił się powoli popatrzył na nich.. Z jego oczu biła wściekłość a oczy świeciły swoim blaskiem.. Blaskiem Avady.

 

-Harry..? – Powtórzyła pytanie Ginny.

 

-odejdźcie na chwile. –Powiedział Harry siląc się na spokój.

 

-ale..

 

-ODEJDŹCIE – warknął Harry chowając twarz w dłoniach i siląc się na spokój.. Wszyscy wyszli.. Został tylko Remus..

 

-jak ona śmiała – szeptał Harry.

 

Remus podszedł i usiadł obok niego.

 

-tak bardzo za nim tęsknie – powiedział cicho Harry.. Teraz wpatrywał się w swoje dłonie a z jego oczu leciały łzy. – Tak bardzo go kochałem… Jak ojca., Którego nigdy nie miałem?. Jak najlepszego przyjaciela?

 

Remus patrzył na chłopaka i pozwolił mu się wyżalić.. Chłopak długo tak jeszcze gadał a gdy skończył Remus uściskał go jak syna.

 

-nie płacz – powiedział cicho – on nie chciałby żebyś płakał.. Zresztą on przecież jest z tobą.. I zawsze będzie.. W twoim sercu.

 

Harry westchnął i wytarł łzy.

 

-cholera, ale się rozkleiłem – westchnął chłopak.

 

Remus uśmiechnął się do niego pocieszająco.

 

-płacz nie jest czymś złym.. Zapamiętaj to.

 

Harry uśmiechnął się słabo i ściągnął okulary..Wyczyścił je o podkoszulek i założył ponownie na nos.

 

-Dziękuje Remusie.. I przepraszam za to, że byłem wczoraj taki oschły..

 

-niema sprawy – uśmiechnął się Remus.

 

-idę do Harododzioba – powiedział, Harry i wstał. Remus jeszcze siedział tam długą chwile i myślał o swoim najlepszym przyjacielu. Westchnął rozdzierająco i wrócił do kuchni.

 

-i jak? – Zapytała z troską pani, Weasley.

 

-w porządku.. Musiał się wyżalić komuś – powiedział Remus z ponurym uśmiechem

 

...

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amelia.pev.pl